piątek, 21 czerwca 2013

Kokardka Myszki Minnie

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać bardzo prosty, aczkolwiek w mojej opinii dość efektowny manicure. Zwykłe kropki potrafią nadać charakter ;) Od samego początku ten wzór kojarzył mi się z kokardką Myszki Minnie, stąd nazwa dzisiejszej notki.







Upały dają się we znaki, natomiast ja jestem ewidentnie stworzeniem ciepłolubnym i wolę taką pogodę, niż -20 stopni :) Wydaje mi się, że kolor lakieru, którego użyłam, doskonale oddaje obecny nastrój pogodowy.

Lubicie kropki na paznokciach? :)


czwartek, 20 czerwca 2013

Kosmetyczny haul z ostatnich kilki miesięcy

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać zbiorcze zestawienie kosmetyków, które nabyłam w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Części z nich już używam od jakiegoś czasu, natomiast niektóre produkty to dość świeże nabytki. Zapraszam do lektury ;)


Upiększający krem BB 5w1 dla skóry normalnej - cera jasna (strona producenta)


Dostałam ten krem w prezencie, dlatego nie orientuję się, ile on kosztuje i gdzie można go dostać. 
Moje pierwsze wrażenia:
- niewielka ilość kremu wystarcza do pokrycia całej twarzy,
- delikatnie wyrównuje koloryt,
- z pewnością nie posiada właściwości silnie kryjących,
- długo utrzymuje się na twarzy,
- pięknie pachnie,
- pozostawia na twarzy lepką warstwę,
- nie uczulił mnie jak na razie i nie zapchał.



Biovax, Intensywnie regenerująca maseczka jedwab+keratyna (KWC)
Biovax Naturalne Oleje, Intensywnie regenerująca maseczka "Argan, makadamia i kokos" (KWC)


Te dwie maseczki zakupiłam pod wpływem chwili oraz promocji w Superpharmie ;) Już od jakiegoś czasu miałam  na nie ochotę, więc nie zastanawiałam się długo. Niestety jeszcze żadnej z nich nie używałam.



Ziaja, Bloker (KWC)


Tani (ok. 6 zł), łatwodostępny, czasem skuteczny, czasem nie, ale za taką cenę mu wybaczam :)



Farmona, Herbal Care, odżywka do włosów suchych i łamliwych len (KWC)


Bardzo ją lubię, ma delikatny i nienachalny zapach, dość gęstą konsystencję jak na odżywkę b/s, a i przede wszystkim doceniam jej działanie - włosy są miękkie, nawilżone i dociążone.


Green Pharmacy, jedwab w płynie (KWC)



Ja tu widzę same plusy - skład, zapach, działanie i efekt na włosach - dobrze zabezpiecza, włosy mi się po nim nie plączą. Kupiłam w Rossmannie za około 9 zł bodajże.



Joanna Naturia, szampon z pokrzywą i zieloną herbatą (KWC)


Kupiłam go wyłącznie z myślą o oczyszczaniu i jak na razie swoją rolę spełnia bardzo dobrze. Uwielbiam go za zapach ;)


BeBeauty, Płyn micelarny do demakijażu


Osławiony micel z Biedronki. Jak tylko się dowiedziałam, że go wycofują, to oczywiście natychmiast poleciałam do sklepu nabyć choć jedną sztukę celem wypróbowania. On lepiej zmywa makijaż, niż niejedne mleczka za 20 zł. To jak to jest z jego wycofywaniem? Bo ostatnio doszły mnie słuchy, że jednak nie jest wycofywany - wiecie coś na ten temat?



Timotei, Jericho rose, odżywka do włosów głęboki brąz (KWC)


Ta odżywka jak na razie zbiera bardzo pochlebne opinie na KWC i wśród włosomaniaczek. Zawiera silikon zmywalny wodą, więc jest tym chętniej kupowany ;) Ja go nabyłam głównie do nakładania na spodnią warstwę włosów, która ostatnimi czasy lubi się plątać. Pięknie pachnie, a najlepsze jest to, że ten zapach tak mnie oczarował, że szukałam podobnych perfum. I znalazłam! :D



Yves Rocher, zestaw mini pomadek


Kosztował dokładnie 9,90 zł. Te pomadki dają bardzo naturalny efekt, są permanentne, więc nie trzeba wykazywać się jakąś super starannością w ich nakładaniu, spokojnie można zrobić to bez lusterka. Ale nie są specjalnie trwałe, jak choćby szminki z tej serii.



Sally Hansen,, Insta-dri, wysuszacz do lakieru (KWC)


Kupiłam go w Hebe, akurat była promocja na niego (19,90 zł). I się zastanawiam - jak ja mogłam do tej pory żyć bez wysuszacza? Dla mnie jest on ogromnym przeskokiem w jakości malowania paznokci - autentycznie po 2 minutach po nałożeniu tego specyfiku paznokcie są praktycznie suche i mogę spokojnie wykonywać rękami inne czynności! Oczywiście dostrzegam jego pewne wady, ale to już jest temat na osobą recenzję ;) Jednak jak na razie uważam, że jest to najlepszy zakup ostatnich miesięcy.


Co sądzicie o zaprezentowanych przez mnie kosmetykach? Macie wśród nich swoich ulubieńców?


środa, 19 czerwca 2013

Dzikie wyzwanie, tydzień 3 - PAPUGA

Piękną pogodę mamy ostatnio, prawda? :) Jest tak gorąco, że nie da się oddychać, a co dopiero normalnie funkcjonować. Ale paznokcie pomalowałam :) Dzisiaj trzecia odsłona dzikiego wyzwania Orlicy - w tym odcinku będzie kolorowo i to na pewno nie tylko u mnie na paznokciach :)

Oto, co udało mi się zmalować:





Inspirowałam się w głównej mierze kolorami, natomiast wzorek miał przypominać papuzie skrzydła.

Zdaję sobie sprawę z niedociągnięć, dlatego proszę - nie linczujcie za skórki, prześwity i pourywane i krzywe linie. Część z nich zauważyłam dopiero przy obróbce zdjęć a i ręka mocno mi się trzęsła :D

Mam nadzieję, że mimo wszystko Wam się spodoba ;)


sobota, 15 czerwca 2013

Czytelnicze podsumowanie kwietnia i maja

Dzień dobry w to piękne sobotnie popołudnie ;)

Dzisiaj chciałabym zaprezentować Wam książki, które miałam przyjemną bądź nieprzyjemną możliwość przeczytać. Połączyłam mój czytelniczy dorobek z kwietnia i maja, gdyż gdybym chciała osobno przedstawić kwiecień i maj, to w sumie nie byłoby co przedstawiać.





David Hunter, który wie o śmierci wszystko, a w niespełna rok po kolejnym śledztwie, którego omal nie przypłacił życiem wraca tam, gdzie uczył się zawodu. Tam, gdzie wszędzie wokoło leżały ludzkie ciała w różnym stadium rozkładu, a wielkie czarne litery na bramie informowały, że to Ośrodek Badań Antropologicznych, lepiej znany pod inną, mniej urzędową nazwą. Trupia Farma. Tam doktor Hunter ma nadzieję odzyskać wiarę w siebie i znowu skłonić zmarłych do zwierzeń. Tam na prośbę swego mentora rozpoczyna dochodzenie w sprawie makabrycznego morderstwa. Dochodzenie, w którym będzie musiał wysłuchać najbardziej przerażających szeptów zmarłych. W miejscu jeszcze straszliwszym i bardziej nieludzkim niż Trupia Farma. (lubimyczytac.pl)
Trzecia część z serii o Davidzie Hunterze przypadła mi do gustu o wiele bardziej, niż pierwsza i druga. Nie ma w niej zbytniego przeciągania akcji, ciągle coś się dzieje, i mimo że wydaje nam się, że możemy przewidzieć zakończenie tej historii, autor jak zwykle zaskakuje nas swoją wizją. 
Bardzo lubię zasiąść do czytania książki i wiedzieć, że mnie nie zawiedzie - tak jest w przypadku książek autorstwa Simona Becketta.

8/10



Im coś jest głębiej, tym dłużej przetrwa. Martwe ciało odcięte od światła, powietrza i ciepła może trwać prawie wiecznie.Jednak w naturze nic naprawdę nie ginie i nic też nie pozostaje całkiem ukryte. 
Doktor David Hunter powraca tam, gdzie wszystko się zaczęło. Na „wilgotne ponure torfowisko w Kornwalii, osłonięte postrzępionymi i nieprzewidywalnymi kurtynami mgły”. Wtedy był szczęśliwym mężem i ojcem. Wtedy praca antropologa sądowego dawała mu satysfakcję. A potem jego świat runął. Teraz ma dokończyć śledztwo, które przerwano na krótko przed jego osobistą tragedią. Doktor Hunter wraca tu, by usłyszeć wołanie grobów i skłonić zmarłych do zwierzeń.
Bo nic nie pozostaje ukryte na zawsze...

Osiem lat wcześniej:Odnaleziono grób ofiary bestialskiego mordu. Doktor David Hunter – młody antropolog sądowy – bada zwłoki. Odrażający fizycznie mężczyzna o straszliwej sile przyznał się do zabójstw czterech dziewcząt. Miał wskazać, gdzie je pogrzebał. Ale uciekł. Mogił nie znaleziono. Dochodzenie przerwano. A potem był tragiczny wypadek, który odmieni doktora Huntera na zawsze.
Teraz:Morderca znowu jest na wolności. Doktor Hunter znowu zostaje wezwany do Dartmoor. Te same ponure torfowiska i wrzosowiska. Ta sama wilgotna mgła. Ten sam morderca. I ci sami ludzie, z którymi wtedy Hunter pracował. Ta sama kobieta – psycholog policyjny, która teraz boi się… Bardzo się boi. Wokół gęstnieją przeszłość i strach. Narastają, obezwładniają. Znowu każdy może być ofiarą i każdy może być mordercą. (lubimyczytac.pl)
Ta część oczywiście mnie nie zawiodła - czytało się ją świetnie, bardzo wciągająca, historia jak zwykle zaskakująca, choć znając styl pisania Becketta jest się już nieufnym - wiadomo, że to, co wydaje się oczywiste, wcale takim nie jest. Tę książkę oceniam tak samo, jak trzecią część serii - akcja płynie tak samo wartko, ciągle coś się dzieje, nie ma czasu na zastanawianie się. Odnoszę wrażenie, że pomiędzy pierwszą i drugą a trzecią i czwartą częścią jest jakaś niewidzialna linia - jak dla mnie trzecia i czwarta są o wiele lepsze od pierwszej i srugiej. Mam nadzieję, że Beckett szybko wyda następną powieść. 

8/10


…Weźmiesz najpiękniejszy papier i najlepszy atrament. Opiszesz ze szczegółami swoje najbardziej erotyczne doświadczenie. Może być prawdziwe, może być wymyślone, ale masz je napisać bez błędów, najstaranniejszym charakterem pisma, bez żadnych kleksów ani literówek. Opis dostarczysz do czwartku. 
Pod spodem widniał ten sam numer skrytki pocztowej co poprzednio. Zamrugałam, czytając list ponownie, i poczułam, że rumieniec wypełza mi na policzki. Trzymałam kartkę ze świadomością, że nie powinnam jej przeczytać, nie była przeznaczona dla mnie. (…) 
Starannie złożyłam list, tak delikatnie, jakbym poprawiała kołdrę na kochanku. Pytanie, kto wysyła te listy, przyćmiła bardziej intrygująca zagadka - dlaczego to robi. 
Wstałam od stołu, żeby nalać sobie wody z kranu. Choć przełknęłam ją w kilku szybkich łykach, tak jak wytrawni pijacy whisky, nic nie pomogła na gorący rumieniec, który pokrył szyję i policzki. Odwróciłam się tyłem do lady i oparłam się o nią. List wciąż leżał na moim stole. Nie oskarżał, zapraszał. 
Zaczęłam się zastanawiać, które ze swoich licznych doznań seksualnych uważam za najbardziej erotyczne. Na pewno nie pierwszy raz, kiedy… (lubimyczytac.pl)
Jak to jest, że nam tylko wydaje się, czego potrzebujemy? Że to ktoś, kto nas tylko obserwuje okazjonalnie wie lepiej, co jest nam potrzebne do szczęścia? Czasami nie warto się zastanawiać, tylko pozwolić sobie chwytać okazje i pozwolić komuś trzeciemu nami kierować. 
Megan Hart nie zawiodła mnie po raz kolejny, śmiem nawet stwierdzić, że "Barwy pożądania" są o wiele lepszą lekturą, niż jej "Trzy oblicza pożądania". Wprawdzie obie książki mówią o pragnieniach, o zmianach, ale "Barwy..." są mi jakby bliższe. Lektura pochłonęła mnie na dobrych kilka godzin. Owszem, są sceny seksu, jednak nienachalne i są bardzo naturalnie wplecione w treść. Poza tym, książka daje naprawdę wiele do myślenia.

7/10




Pewnego wrześniowego dnia w 1966 roku szesnastoletnia Harriet Vanger znika bez śladu. Prawie czterdzieści lat później Mikael Blomkvist - dziennikarz i wydawca magazynu "Millennium" otrzymuje nietypowe zlecenie od Henrika Vangera - magnata przemysłowego, stojącego na czele wielkiego koncernu. Ten prosi znajdującego się na zakręcie życiowym dziennikarza o napisanie kroniki rodzinnej Vangerów. Okazuje się, że spisywanie dziejów to tylko pretekst do próby rozwiązania skomplikowanej zagadki. Mikael Blomkvist, skazany za zniesławienie, rezygnuje z obowiązków zawodowych i podejmuje się niezwykłego zlecenia. Po pewnym czasie dołącza do niego Lisbeth Salander - młoda, intrygująca outsiderka i genialna researcherka. Wspólnie szybko wpadają na trop mrocznej i krwawej historii rodzinnej. (lubimyczytac.pl)
Mam mieszane odczucia co do tej książki. Niewątpliwie wątek kryminalny jest fenomenalny, wciągający i po prostu och ach, aczkolwiek na początku rozległe i jak dla mnie zupełnie niepotrzebne opisy trochę mnie zniechęciły. Na szczęście nie na tyle, by pożegnać się z ta książką już na początku naszej przygody ;) 
Czyta się ją szybko i naprawdę w pewnym momencie zaczyna tak wciągać, że nie sposób się od niej oderwać.

8/10


"Pragnęła zmiany. On nauczył ją rozkoszy i stał się jej obsesją.
Młoda mieszkanka Londynu Natalie Bowen wzbudza zazdrość wielu kobiet. Choć jej kariera zawodowa to pasmo sukcesów, to jej życie osobiste jest istną katastrofą. Natalie zaczyna mieć obawy, że nigdy nie będzie w pełni szczęśliwa.Zmęczona tym stanem zapisuje się na ekskluzywny wyjazd weekendowy. Otoczony tajemnicą kurort o nazwie "Przystań" wprowadza swoich klientów w świat rozkoszy, których nie wyobrażali sobie nawet w najśmielszych fantazjach. Tutaj każdy może poznać przyjemności spod znaku BDSM w zmysłowym, pełnym luksusów otoczeniu.Początkowo pełna obaw, Natalie decyduje się odrzucić wstyd i uprzedzenia. W "Przystani" poznaje Simona - mężczyznę, który zawsze dostaje dokładnie to, czego chce. Czyżby nareszcie Natalie znalazła to, czego potrzebowała? "  (lubimyczytac.pl)
Na temat tej książki powiem tylko tyle -  dobrze, że jest krótka i że nie poświęciłam na nią zbyt dużo czasu...

3/10


CO Z TYM SZCZĘŚCIEM…?

Ślub z Adamem wywrócił świat Ewy do góry nogami. Miał być ukoronowaniem jej powodzenia, zapewnieniem dostatku, stabilizacji, spełnienia i szczęścia. A przyniósł przeprowadzkę na Wyspy Kanaryjskie, ukochaną córeczkę, Karolinkę... ale także Ewkę – jego dziecko z pierwszego małżeństwa – oraz chorą teściową.
To dla nich i przez nie właśnie kobieta musi zrezygnować z realizacji zawodowej – z dnia na dzień zamienia się z niezależnej kobiety sukcesu w gospodynię domową. 
Nie jest to łatwe, zwłaszcza, że pasierbica nie kryje niechęci wobec niej, Adam zaś obwinia żonę za każdy przejaw pogarszania się zdrowia matki, sam uczestnicząc w życiu rodziny tylko z doskoku.Na dodatek ma swoje tajemnice i grzeszki, które wychodzą na światło dzienne, kiedy ze wspólnego konta znikają spore sumy. 
Dla Ewy nadszedł czas na zmiany. (lubimyczytac.pl)
Historia kobiety, która dla męża poświęciła swoje marzenia oraz karierę zawodową. Zmusza do refleksji nad sobą - swoim życiem, swoimi planami oraz marzeniami... Jej wydźwięk nie jest zbytnio pozytywny, aczkolwiek nie brakuje w niej humoru i pozytywnego spojrzenia na życie.

5/10


  • Gruba (Natalia Rogińska) 
Magda ma 28 lat, jest świetnym grafikiem, dobrze zarabia, czeka na klucze do własnego mieszka. Ma wielki talent i równie wielki problem. Jest GRUBA. Nie pulchna, nie okrągła czy puszysta, tylko po prostu gruba. Dziewczyna od dziecka nie jest w stanie zapanować nad ciągłą potrzebą jedzenia. Jej życiem kieruje nienasycone, uporczywe Ssanie. Nie jest jej z tym łatwo. Ludzie traktują ją jak odmieńca - wyszydzają, wyśmiewają, pokazują w palcami. Przepraszałam odruchowo, bo wszędzie, gdzie pojawiało się moje duże ciało, robiło się spore zamieszanie - mówi bohaterka. Pomimo zawodowych sukcesów nie może znaleźć akceptacji również w zatrudniającej ją firmie, gdzie pracuje w towarzystwie wiecznie odchudzającej się Janki, notorycznego podrywacza Fabiana, starającego się o dziecko Marcela i ślicznej, chudej Ewy. Z utęsknieniem wyczekuje dnia, w którym w końcu wyprowadzi się od toksycznej, uzależnionej od papierosów, forsownych ćwiczeń i telewizji matki. Jedyną naprawdę bliską jej osobą jest babcia, która kocha ją bezwarunkowo. Pewnego dnia Magda postanawia rozpocząć walkę ze swoją tuszą, a tak naprawdę z samą sobą. W jej głowie pojawia się niezwykła Blokada, która zabrania jej jeść. Od tego momentu wszystko w jej życiu zaczyna się zmieniać. Dostaje też realną szansę na radykalną przemianę. Czy z niej skorzysta? Czy wytrzyma w swoim postanowieniu?  (lubimyczytac.pl)
Czuję się zobligowana  do tego, by Was ostrzec - czytając tą książkę narażacie się na permanentny ból brzucha, wywołany śmiechem ;) "Gruba" była świetną odskocznią po "Adamie i Ewach" - również zmusza do refleksji, ale daje pozytywnego mentalnego kopa i człowieka aż rozsadza energia. Przeczytałam ja bardzo szybko, niesamowity humor tej książki nie pozwalał mi na odkładanie jej na zbyt długo ;)

6/10


Znacie którąś z wymienionych przeze mnie pozycji? Czekam na Wasze przemyślenia ;)


PS Mała propozycja na weekend ;)








piątek, 14 czerwca 2013

Włosowe podsumowanie maja

To już połowa czerwca, a ja nie podzieliłam się z Wami moimi cyklicznymi postami, czyli włosowymi oraz czytelniczymi podsumowaniami miesiąca. W maju udało mi się cokolwiek przeczytać, nie tak jak w kwietniu... Ale o tym w następnym poście  ;)

Generalnie w maju stosowałam taką samą pielęgnację, jak w kwietniu (klik). Jedyne, co zmieniłam, to odżywkę b/s - teraz używam lnianą wersję z Farmony (Herbal care) KWC oraz zaczęłam stosować odżywkę Timotei with Jericho Rose głęboki brąz na tę partię włosów, która zaczęła mi się ostatnio plątać. Wykończyłam część zapasów, w tym maskę Alterry granat i aloes. Oczyściłam włosy tylko raz. Ograniczyłam oleje, ze względu na brak czasu zupełnie o nich zapomniałam, raz czy dwa nałożyłam olejek kokosowy czy oliwkę Hipp. Do zabezpieczania oraz na plączące się partie włosów - jedwab z Green Pharmacy. Do stylizacji żel Bielenda z czarną rzepą, nic nie daje takiego naturalnego efektu ;)

Włosy wyglądały jak zwykle ostatnio ;)



Generalnie przyznam, że trochę im odpuściłam w ostatnim miesiącu. Teraz staram się to nadrobić.


Jak Wasze włosy w maju? 
Podzielcie się proszę sposobami na plątanie się włosów ;) Wydaje mi się, że robię dobrze, stawiając na silikony i zabezpieczanie, ale może jeszcze coś podpowiecie?

Miłego dnia!


czwartek, 13 czerwca 2013

Dzikie wyzwanie, tydzień 2 - KAMELEON (Wibo Express growth nr 345)

Przyznaję się od razu - poszłam na łatwiznę przygotowując ten manicure. Zamieszanie związane z magisterką i praktyki mocno ograniczyły mój wolny czas oraz wyłączyły możliwość poświęcenia dłuższej chwili na kreatywny manicure. Dlatego niniejszy post traktuję jako przedstawienie Wam interesującego lakieru, niż jako manicure stricte dziko wyzwaniowe. Wybrałam ten lakier, ponieważ on sam w sobie zachowuje się jak kameleon - w zależności od kąta patrzenia oraz oświetlenia, przybiera on różne barwy - od ciemnej zieleni, przez fiolet, na graficie kończąc.










Muszę przyznać, że z tego lakieru jest niezły dziwak. Nie potrafię określić swojego stosunku wobec niego, czy go lubię, czy też nie. Co o nim sądzicie?


Na koniec chciałabym podzielić się z Wami pewną refleksją, która mi ostatnio nieustannie towarzyszy. Mianowicie - znowu kończy się kolejny etap w moim życiu, najlepszy etap - tak mi się wydaje. 5 lat studiów to był piękny czas, natomiast teraz czeka mnie praca aż do emerytury, czyli... szmat czasu. Ale najpierw 3-miesięczna nauka do egzaminu wstępnego na aplikację, jeżeli się dostanę, to praca, a jeżeli nie...? Najbliższe miesiące będą stawiać w mojej głowie więcej pytań, niż udzielać odpowiedzi, czeka mnie stan zawieszenia. Boję się, że nie wytrzymam tego psychicznie, jeszcze ta permanentna nauka... No nic, trzymam za siebie kciuki.


środa, 5 czerwca 2013

Dzikie wyzwanie, tydzień 1 - TYGRYS

Dawno nie było u mnie na blogu postów manicure'owych. Postanowiłam to zmienić, a z pomocą przyszedł mi projekt zaproponowany przez Orlicę - a mianowicie "Dzikie wyzwanie". Więcej informacji znajdziecie tutaj (klik). Nadmienię tylko, iż zgłaszać się można w każdym czasie ;)




Tydzień 1 jest pod znakiem tygrysa. Ja w swoim manicure inspirowałam się barwami, dodatkowo na kciuku oraz serdecznym palcu dodałam zdobienie w postaci czarnych linii, aby upodobnić paznokcie do futra tego pięknego kota.

Oto, co udało mi się stworzyć:






Zdaję sobie sprawę, że nie jest to szczyt precyzji (mam na myśli paski),, ale właśnie takie wyzwania pozwalają mi mobilizować się do ćwiczeń. Niestety zdjęcia nie oddają w pełni kolorów (ostatnio w ogóle nie ma pogody, żeby zrobić jakiekolwiek dobre zdjęcie, ciągle jest szaroburo...).


Mam nadzieję, że moja propozycja tygrysowego manicure przypadła Wam do gustu ;)
Co o nim sądzicie?

Miłego dnia!


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety

aktualizacja dlugości (1) Alterra (9) analiza składu (3) Babydream (3) Baltic Sand (1) Be Beauty (2) bebeauty (1) Bell (1) Bielenda (1) Biovax (5) blogi kręconowłosych (1) Cassia (2) cellulit (1) CG (5) chusteczki do demakijażu (1) Cleanic (3) color mania (1) cynk (1) czytelnicze podsumowanie miesiąca (7) demakijaż (3) dor (1) dzikie wyzwanie (4) ecotools (1) Facelle (1) fennel (1) film (1) Firmoo (1) FLOS-LEK (2) glinka biała (1) Gloria (1) Golden Rose (1) Google (2) gradient manicure (2) granat i aloes (2) Green Pharmacy (1) Happy per aqua (1) haul (3) inspiracje (4) Inspired by places (8) Intouchables (1) Isana z babassu (3) Jantar (2) jedwab (1) Joanna (4) Joanna Naturia (2) Kallos Latte (1) krem (1) krem brązujący (1) krem do rąk (3) krem do twarzy (1) krem na dzień (1) kryzys (1) lakier do paznokci (22) lakier piaskowy (1) Liebster Blog (1) Lovely (2) makijaż (1) manicure (5) masaże (1) maseczka (1) maseczka sandałowa (1) maska (7) masło kakaowe (1) MIYO (1) mleczko samoopalające (1) moje włosy w pigułce (1) odżwyka (3) oferta Biedronka (1) olej (2) olejek pod prysznic (1) olejki (1) opolskie spotkanie bloggerek kosmetycznych (2) paznokcie (2) peeling (1) peeling kawowy (1) petycja (1) pianka do włosów (1) pielęgnacja włosów (18) Piękno dla rodziny (1) płukanka (1) pomadki (1) recenzja (20) ręcznikowanie (1) Rossman (1) scrub do ciała (1) seriale (1) serum A+E (1) spirulina (1) spray przyspieszający opalanie (1) spray YR (1) stylizacja (3) SunOzon (1) szampon (3) ślubne inspiracje - fryzury (1) tag (5) tonik (1) trendy w urodzie (1) tusz do rzęs (1) Vichy (1) Wibo (8) włosowe podsumowanie (17) włosy (1) woda kolońska (1) woda perfumowana (1) wypadanie włosów (3) Yves Rocher (13) zabezpieczanie (1) Zainspiruj się naturą (6) zakątek czytelniczy (1) Ziaja (4) ZSK (1) żel do włosów (1) żel lniany (3) żel mrożący (2)