Podczas miesięcy wakacyjnych blogosferę tempem błyskawicy omiotła wiadomość, iż z Biedronki wycofywany jest płyn micelarny BeBeauty. Pomyślałam sobie - no i co z tego? I poszłam do sklepu kupić ostatnie dwie sztuki tego produktu :) I okazuje się, że dobrze zrobiłam, bo nie dość, że kosmetyk przypadł mi do gustu, to jeszcze okazało się, że ulubiony płyn micelarny wielu Polek jednak będzie dostępny w Biedronce (jak będzie w praktyce - czas pokaże; osobiście nie widziałam tego płynu w żadnym sklepie, oprócz ostatnio dostępnej promocyjnie gigawersji).
Biedronkowy płyn micelarny jest pierwszym tego typu kosmetykiem, z którym się spotkałam, dlatego nie miałam właściwie względem niego żadnych oczekiwań, gdyż nie miałam go do czego porównywać. Używam go już kilka miesięcy (mniej więcej od czerwca), także nadszedł również czas na jego recenzję ;)
I tutaj jest miejsce na moje wyznanie - jestem tym płynem absolutnie zachwycona. Faktycznie jest delikatny - moja cera nigdy nie jest podrażniona po użyciu tego kosmetyku, aczkolwiek przy oczach należy uważać - w przypadku zbyt dużej ilości płynu na waciku może on dostać się do oka i troszkę poszczypać. Nie jest to przyjemne uczucie, dlatego w okolicach oczu należy zachować ostrożność. Ten płyn micelarny bardzo dobrze radzi sobie z tuszem do rzęs oraz eyelinerem oraz nie ma problemu ze zmyciem podkładu czy pudru - po kilku wacikach twarz jest czysta. Po jego użyciu twarz jest również odświeżona i przyjemnie miękka w dotyku - ważną cechą tego produktu jest to, że nie pozostaje po nim uczucie ściągniętej skóry. Jestem fanką jego zapachu - lekki, rześki i utrzymujący się jakiś czas na skórze. Po kilku miesiącach używania nie zauważyłam żadnych negatywnych efektów stosowania opisywanego płynu micelarnego.
Opakowanie ma bardzo wygodny dozownik - coraz bardziej lubię tego typu rozwiązanie w kosmetykach (bez zbędnych nakrętek oraz klapek, które lubią się łamać). Skrywa w sobie 200 ml płynu, który jest wydajny - wystarcza na ok. półtorej miesiąca codziennego używania do demakijażu czy odświeżania twarzy w ciągu dnia. Kosztuje kilka złotych (chyba niecałe 5 zł) - według mnie jest to śmiesznie niska kwota, jak za tak dobry kosmetyk.
Mam nadzieję, że w przypadku tego płynu micelarnego nie powtórzy się historia, jaka spotkała biedronkowy zielony krem do rąk. Jest to świetny produkt i szkoda by było, gdyby go zabrakło.
Biedronkowy płyn micelarny jest pierwszym tego typu kosmetykiem, z którym się spotkałam, dlatego nie miałam właściwie względem niego żadnych oczekiwań, gdyż nie miałam go do czego porównywać. Używam go już kilka miesięcy (mniej więcej od czerwca), także nadszedł również czas na jego recenzję ;)
I tutaj jest miejsce na moje wyznanie - jestem tym płynem absolutnie zachwycona. Faktycznie jest delikatny - moja cera nigdy nie jest podrażniona po użyciu tego kosmetyku, aczkolwiek przy oczach należy uważać - w przypadku zbyt dużej ilości płynu na waciku może on dostać się do oka i troszkę poszczypać. Nie jest to przyjemne uczucie, dlatego w okolicach oczu należy zachować ostrożność. Ten płyn micelarny bardzo dobrze radzi sobie z tuszem do rzęs oraz eyelinerem oraz nie ma problemu ze zmyciem podkładu czy pudru - po kilku wacikach twarz jest czysta. Po jego użyciu twarz jest również odświeżona i przyjemnie miękka w dotyku - ważną cechą tego produktu jest to, że nie pozostaje po nim uczucie ściągniętej skóry. Jestem fanką jego zapachu - lekki, rześki i utrzymujący się jakiś czas na skórze. Po kilku miesiącach używania nie zauważyłam żadnych negatywnych efektów stosowania opisywanego płynu micelarnego.
skład |
Opakowanie ma bardzo wygodny dozownik - coraz bardziej lubię tego typu rozwiązanie w kosmetykach (bez zbędnych nakrętek oraz klapek, które lubią się łamać). Skrywa w sobie 200 ml płynu, który jest wydajny - wystarcza na ok. półtorej miesiąca codziennego używania do demakijażu czy odświeżania twarzy w ciągu dnia. Kosztuje kilka złotych (chyba niecałe 5 zł) - według mnie jest to śmiesznie niska kwota, jak za tak dobry kosmetyk.
Mam nadzieję, że w przypadku tego płynu micelarnego nie powtórzy się historia, jaka spotkała biedronkowy zielony krem do rąk. Jest to świetny produkt i szkoda by było, gdyby go zabrakło.
Używałyście kiedyś płynu micelarnego BeBeauty? Co o nim sądzicie?
A może macie innych faworytów w tej kategorii?
Ja go uwielbiam i zużyłam go już litry:)
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, jak nalewam go na wacik, dziwię się, że ma taki ładny zapach ;)
Usuńja też go bardzo lubię i mam spory zapas ;)
OdpowiedzUsuńZupełnie jak ja ;)
UsuńMiałam, ale mnie nie zachwycił. :)
OdpowiedzUsuńWiadomo, każdy ma swoje upodobania i oczekiwania ;)
UsuńRównież mnie zachwycił. Właśnie mam tą dużą 400ml wersję :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, kiedy to zużyję... ;)
UsuńTeż kupiłam go w tej dużej wersji i muszę przyznać, że ja jestem bardzo mile zaskoczona :) Stał sięmoim ulubieńcem :)
OdpowiedzUsuńTaki niepozorny... ;)
UsuńMam i jestem z niego zadowolona:)
OdpowiedzUsuńKolejna fanka ;)
UsuńTeż go bardzo lubię:)
OdpowiedzUsuńJa mam mieszane uczucia. Nie jest zły, ale używałam lepszych ;)
OdpowiedzUsuńA mogę wiedzieć, które są dla Ciebie lepsze?
UsuńMam i nawet go lubię, ale jak skończy mi się on to chcę wypróbować jakiś inny płyn micelarny :)
OdpowiedzUsuńTeż mnie czasem kusi na zmiany, ale ten płyn mam już wypróbowany.
UsuńUwielbiam go, ale jak skończy mi się jego drugie opakowanie to wypróbuję coś nowego :)
OdpowiedzUsuńAch ta potrzeba zmian ;)
Usuń