Hej!
W tym poście pokazywałam Wam moje małe kosmetyczne zakupy sierpniowe, w tym również próbkę maseczki sandałowej do twarzy, którą dostałam gratis do zamówienia złożonym w sklepie internetowym setare.pl. W komentarzach prosiłyście mnie, żebym zdała Wam relację z jej użycia, co też dzisiaj czynię ;)
Pełnowymiarowy produkt wygląda następująco:
źródło: setare.pl |
Opis produktu ze strony setare.pl:
Idealna
do pielęgnacji wszystkich rodzajów cery a szczególnie suchej, mieszanej i
normalnej. Doskonała w walce z trądzikiem i innymi niedoskonałościami,
dzięki delikatnym właściwością peelingującym.
Naturalnie oczyszcza skórę, dzięki czemu już po jednym użyciu
można zauważyć różnicę w jej zdrowym blasku.
Składniki zawarte w maseczce zatrzymują naturalną wilgotność
skóry.
Sposób użycia: Niewielką ilość proszku wymieszać z wodą - tak
aby konsystencja maseczki przypominała gęsty jogurt. Cienką warstwę
nałożyć na twarz i zostawić 20 minut, aż do wyschnięcia. Dokładnie
zmyć ciepłą, a następnie zimną wodą.
Skład: Proszek sandałowy (santalum album), multani mati (fullers
erth), sproszkowane płatki róży (rose alba), manjishta (rubia
cordifolia), sproszkowana skórka pomarańczy (cotrus aurantium),
Kumari (barbados aloe), Perfume
Moje odczucia po jednym użyciu maseczki:
Zmieszałam maseczkę zgodnie z przepisem z niewielką ilością wody, jednak konsystencja wyszła mi i tak zbyt rzadka, jednak nie zrażałam się tym ;) Zaczęłam nakładać ją wacikiem kosmetycznym, lecz szybko przerzuciłam się na palce, gdyż tak było o wiele wygodniej i sama maseczka nie marnowała się, wcześniej wchłaniana przez wacik. Pokryłam dokładnie całą twarz, omijając oczywiście okolice oczu i ust. Mokra maseczka przypomina błoto, jednak po 10 minutach już była sucha i wyglądała jak piasek. Trzymałam ją zgodnie z zaleceniem 20 minut. Szybko zaczęła wysychać i czułam delikatne ciągnięcie na twarzy. Zmyłam ciepłą wodą, następnie zimną, osuszyłam twarz ręcznikiem, nie robiłam nic więcej (chciałam dać skórze chwilkę czasu, nie wiedziałam, czy będzie potrzebować nawilżenia, czy nie). Okazało się, że nie potrzebuje, dlatego pozwoliłam sobie niczym jej nie smarować ;) Efekt? Skóra jest oczyszczona, gładka, delikatna, nawilżona i mam wrażenie, że delikatnie wyrównał się jej koloryt, zniknęły zaczerwienienia! Jestem naprawdę bardzo zadowolona i poważnie zastanawiam się nad kupnem pełnowymiarowego produktu.
Miałyście kiedyś kontakt z tego typu maskami?
Pozdrawiam!
Nie, ale lubię maski, które wyrównują lekko koloryt i nie wysuszają, tylko oczyszczają :)
OdpowiedzUsuńNo to wychodzi, że ta sandałowa jest właśnie taka ;)
UsuńBardzo lubię tą maseczkę:) a zapach...mmm uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńTak, zapach ma bardzo ładny, ciągle go czuję ;)
UsuńJak często używasz tej maseczki?
nigdy takiej nie miałam. ;) jedynie zieloną glinke rozrabiałam sama :D
OdpowiedzUsuńJa ostatnio próbowałam rozrobić białą i zrezygnowałam, wyschła szybciej, niż zdążyłam o tym pomyśleć :)
Usuńdwa dni temu zrobiłam zakupy maseczek też w tym sklepie, nad tą sandałową długo się zastanawiała, ale w końcu wybrałam kilka innych, już nie mogę się doczekać kiedy przyjdą, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA jakie maseczki zamówiłaś?
UsuńJaki masz typ cery , ze tak dobrze się sprawdziła ? Przed chwila czytalam o niej negatywna recenzję :(
OdpowiedzUsuńZ moich obserwacji wynika, że normalną ;)
Usuń