Styczeń już za nami, tak więc nadszedł czas na drugi post z serii czytelniczego podsumowania. W minionym miesiącu przeczytałam 8 książek, czyli średnio 2 na tydzień, co jest dla mnie satysfakcjonującym wynikiem ;)
- Na każde jego żądanie (Sara Fawkes)
Kolejny Kopciuszek spełniający żądania miliardera. Ale tym razem oprócz tego, co uwiodło 30 milionów kobiet na świecie w Pięćdziesięciu twarzach Greya, mamy mrożącą krew w żyłach akcję i niebezpieczeństwo wynikające nie tylko z dominacji jakże atrakcyjnego miliardera, który ma swoje mroczne tajemnice. A dotyczą one nie tylko upodobań seksualnych… Czyli: więcej akcji, więcej seksu, co czytelniczki nagradzają najwyższym miejscem na Amazonie. Młoda niedoświadczona dziewczyna dostaje dorywczą pracę biurową. Nawet w najśmielszych marzeniach nie przyszłoby jej do głowy, że ten bajecznie przystojny nieznajomy, którego spotyka w windzie, to szef całej wielkiej korporacji. I że ma wobec niej zupełnie niewyobrażalne plany… Wciągnie ją w wir nie tylko dominacji i mrocznych fantazji erotycznych, ale i w międzynarodową grę szpiegostwa korporacyjnego… (lubimyczytac.pl)
Nie wiedziałabym o istnieniu tej książki, gdybym nie natknęła się na stosy jej egzemplarzy w Empiku.
Książka jest bliźniaczo podobna do serii o Christianie Grey'u (wydawnictwo nawet specjalnie się z tym nie kryje). Nawet sylwetki głównych postaci są identycznie zbudowane. Przeczytałam w jeden wieczór - napisana jest lekko, przyjemnym językiem. Zakończenie mnie nie usatysfakcjonowało, nie lubię takich "otwartych furtek", gdzie każdy czytelnik może sobie dopowiedzieć resztę. Szkoda, że autorka nie wysiliła się na coś więcej. Nawet nie wiem, czy ta książka jest dobra dla tzw. odmóżdżenia - mnie osobiście zirytowała.
- Nowe oblicze Greya (Erika Leonard)
Ich przypadkowe spotkanie dało początek fali namiętności, która z czasem wcale nie osłabła. Wspólna codzienność okazała się nie lada wyzwaniem, któremu Anastasia i Chrstian dzielnie stawiają czoła w imię łączącego ich uczucia. Kochankowie wciąż dryfują po wzburzonym morzu uczuć, targani namiętnością i rozterkami, niepewni tego, co zgotuje im los. Czy najbardziej poruszająca historia miłosna tego roku zakończy się happy endem? A może piękny sen przerwie były szef Any, Jack Hyde, który poprzysiągł zemsty i cierpliwie czeka na swoją szansę? (lubimyczytac.pl)
Na początku czytałam ten ostatni tom "przygód" Grey'a, żeby mieć to z głowy. Naprawdę. Męczące były te ciągłe opisy ich szczęścia, seksu na zawołanie, "Kocham Cię, Ano. - Ja Ciebie też, Christianie". Część akcji jest przewidywalna, ale kilka zwrotów mnie zaskoczyło pozytywnie. Jak w pierwszej i drugiej części właściwa akcja zaczyna się w połowie książki i robi się coraz ciekawiej. Zakończenie mnie satysfakcjonuje, nie ma miejsca na niedopowiedzenia. Prześledzenie początku znajomości Grey'a i Any z perspektywy Christiana podoba mi się, nadaje innego punktu widzenia w całej tej historii, dodaje trochę świeżości i powiem szczerze, że mam nadzieję, że autorka w przyszłości pociągnie ten wątek. Generalnie czytało się lekko i przyjemnie, choć momentami mi się ulewało ich szczęściem.
- Anna w Nowym Jorku. Czyli życie z (ob)ciachem (Gitty Daneshvari)
Pulpet, poczwara, kupa sadła - tak zazwyczaj nazywano Annę Norton, dopóki w wieku dwudziestu trzech lat nie postanowiła wszystkiego zmienić. Wyrwać się z małego miasteczka, przenieść do Nowego Jorku i rozpocząć inne życie. Fantastycznie brzmiący scenariusz w rzeczywistości okazuje się trudny do zrealizowania. Po wielu miesiącach nieudanych poszukiwań pracy i wieczorów spędzonych sam na sam z pizzą i hamburgerami Anna w końcu odnajduje drogę do szczęścia. Dziewczyna trafia pod skrzydła Janice, nowej szefowej, która jak dobra wróżka zamienia ją w atrakcyjną, szczupłą kobietę. Wkrótce w życiu Anny pojawia się przystojny Ben, który zostaje jej chłopakiem. Problem w tym, że Ben jest ZBYT przystojny. Zazdrosna Anna postanawia więc zmienić swojego ukochanego w łysiejącego grubasa... Anna w Nowym Jorku. Czyli życie z (ob) ciachem to powieść pełna dziwnych i zabawnych postaci, karmiąca się przewrotnie kulturą popularną. Doskonale odpręża i poprawia nastrój. Śmiech w głos - gwarantowany. (lubimyczytac.pl)
Jeżeli jeszcze nie sięgnęłyście po tą pozycję, to błagam Was - nie róbcie tego! Kompletna strata czasu, historia jest żenująca i po prostu było mi wstyd za główną bohaterkę.
- Tam, gdzie ty (Jodi Picoult)
Gdy marzysz o dziecku za wszelką cenę…
Po dziesięciu latach małżeństwa i długotrwałych bezskutecznych staraniach o dziecko, Zoe i Max Baxter postanawiają się rozstać. Zoe, ku własnemu zaskoczeniu, znajduje szczęście u boku kobiety, Max szuka pocieszenia w kościele. Lecz marzenie o dziecku trwa, i to, co wydawało się być na wyciągnięcie ręki, przeradza się w starcie światopoglądów i przekonań religijnych, w którym nie ma miejsca na sentymenty.
„Tam gdzie ty” to powieść o trudnych, często bardzo bolesnych wyborach oraz o tym, że każdy ma prawo do szczęścia. Ale czy na pewno? Do książki dołączony jest prezent w postaci płyty – każda z piosenek odpowiada jednemu rozdziałowi powieści, ale jak sugeruje autorka, można dowolnie łączyć lekturę z muzyką.
Coś niezwykle ważnego dla książki, a przede wszystkim dla mnie samej, wydarzyło się w mojej rodzinie. Kiedy pisałam „Tam gdzie ty”, mój syn, Kyle, inteligentny i utalentowany nastolatek, przyniósł mi jedną ze swoich szkolnych prac do przeczytania. Był to esej na temat bycia homoseksualistą. Czy wiedziałam, że Kyle jest gejem? Pewne podejrzenia miałam już , gdy miał pięć lat. Ale to była jego osobista rzecz do odkrycia i ujawnienia. Nie byłam tym zaskoczona tylko bardzo się cieszyłam, że to akceptuje, że jest wystarczająco odważny, by być sobą i podzielić się tym z rodziną… (lubimyczytac.pl)
Nie wiem, co mam sądzić o tej książce. Historia na początku jest ciekawa i wciągająca. Niestety - później robi się strasznie męcząca i wkurzająca. Za długa po prostu. Wydaje mi się, że autorka trochę przedobrzyła. Książka się ciągnie, ciągnie i ciągnie a później jest koniec, bardzo nagły, czułam niedosyt po skończeniu lektury. Akcja rozwijała się zbyt długo i powoli,jak na takie zakończenie, według mnie. Aczkolwiek porusza trudne współcześnie tematy, niektóre wątki były przesadzone.
- Dziewczyny, których pożądał ( Jonathan Nasaw)
Agent FBI Pender od jedenastu lat zmaga się ze swoim Nemezis – bezowocnie prowadzonym dochodzeniem w sprawie serii morderstw. Od jedenastu lat patrzy bezsilnie na kolejne zabójstwa, od jedenastu lat prześladują go wspomnienia miejsc zbrodni i ciał ofiar, które łączy jedynie kolor włosów – truskawkowy blond. Przez jedenaście lat bestia w ludzkim ciele pozostaje nieuchwytna, kontynuując swoje dzieło. Do czasu... W wyniku rutynowej kontroli drogówki zatrzymany zostaje Ulysses Christopher Maxwell. Lub coś, co się za niego podaje.W podróży towarzyszą mu jedynie rozpłatane niedawno zwłoki młodej kobiety o włosach w ukochanym przez mordercę kolorze. Według dr Irene Cogan, biegłego psychiatry sądowego, aresztowany cierpi na zaburzenie dysocjacyjne osobowości. Max, Christopher, Kinch, Lyssy, Alicia – wszyscy oni zamieszkują mózg Ulyssesa, nawzajem o sobie nie wiedząc, zmieniając jego świadomość niczym karty w kolejnym rozdaniu upiornego pokera. Przynajmniej jedno z nich jest odpowiedzialne za jego zbrodnie. Irene staje się zakładniczką dewianta, kiedy dokonuje on spektakularnej ucieczki z policyjnego aresztu. Usiłując odwlec nieuniknione, godzi się na skomplikowaną i perwersyjną grę o życie ze zmieniającymi się osobowościami szaleńca. Tymczasem agent Pender rozpoczyna wyścig z czasem, by ją odnaleźć i zakończyć koszmar trawiący jego życie od lat. (lubimyczytac.pl)
Polecam tę książkę z czystym sumieniem. Jest to dobry thriller, pełen akcji, zgłębiający meandry psychiki mordercy - mordercy o kilku osobowościach. Przeczytałam go w ciągu jednego dnia, wciągnęła mnie niesamowicie.
- Irena (Małgorzata Kalicińska, Basia Grabowska)
Irena to powieść błyskotliwa i przejmująca. Debiut duetu Kalicińska & Grabowska wypada znakomicie.
Trzy kobiety: Dorota, Jagna i Irena. Dorota - mama, wiek 53+. Niezbyt zaradna życiowo, trochę eko, trochę hippie, bałaganiara. Jagna - córka, wiek 27+, bardzo zaradna pracowniczka korporacji. Mieszka sama, a właściwie z wielkim ślimakiem. Irena - „babka". Przyszywana ciotka Doroty. Świeża wdowa. Krynica rozsądku, by nie powiedzieć mądrości. Jagna odnosi sukcesy zawodowe, jednak dla matki nie są one sukcesami, tylko zgodą na korporacyjne zniewolenie. Wolałaby, żeby córka wyszła wreszcie za mąż. Jagna źle znosi brak akceptacji, ale domyśla się, że prawdziwa przyczyna konfliktu tkwi głębiej. I ma rację. Jagna nie jest pierwszym dzieckiem Doroty, wcześniej był chłopiec, który zmarł „śmiercią łóżeczkową". Matka nigdy się z tym nie pogodziła. A Jagna nigdy nie dowiedziała się, że miała brata. Kobiety oddalają się od siebie, w końcu Jagna postanawia odciąć się od toksycznej matki. Wtedy wkracza Irena: Dorota musi dojść ze sobą do ładu. „Pochować" synka i naprawdę pokochać córkę. Czy będzie miała dość siły, by to zrobić? (lubimyczytac.pl)
Na początku czytało mi się ją ciężko - początkowe wydarzenia opisywane w książce rozdrapują nie do końca zagojone rany. W połowie zaczyna robić się lepiej. Książka opisuje zmory przeszłości, które niewyjaśnione i niedopowiedziane mogą rujnować teraźniejsze życie. Mam wobec niej obojętny stosunek, ani mnie ziębi ani grzeje. Opisana relacja matki z córką jest dla mnie bardzo dziwna. Najbardziej polubiłam postać seniorki - tytułowej Ireny.
- N@pisz do mnie (Daniel Glattauer)
Historia miłosna Emmi i Leo. Oboje w połowie trzydziestki. On jest pracownikiem uniwersytetu. Ona projektuje strony graficzne. Pewnego dnia przez błąd w adresie mail Emmi ląduje w skrzynce Leo. Sytuacja powtarza się, wreszcie za którymś razem Leo reaguje. Wkrótce z tego przypadkowego kontaktu "przez klawiaturę" rozwija się ożywiony, efektowny dialog. Spotkanie w rzeczywistym świecie wydaje się nieuchronne, jednak kwestia ta okazuje się dla obojga trudna. Leo próbuje właśnie stanąć na nogi po zakończonym związku. Emmi jest szczęśliwą mężatką... (empik.com)
Emmi i Leo - te dwa imiona chyba na długo zostaną w mojej pamięci.
Książkę czyta się trudno - jest napisana w formie maili, nie możemy wejść "do głowy" bohaterów, nie wiemy, co myślą, musimy sami wnioskować to z ich maili, tak jakbyśmy sami przed chwilą je dostali. Jednak - bardzo łatwo można uchwycić moment, w którym bohaterowie zaczynają fascynować siebie nawzajem. Nie trzeba znać wyglądu drugiej osoby, by całkowicie zatracić się w jej słowach.
Książka jest piękna. Po prostu piękna. Ukazuje wiele skrajnych emocji, pragnienia nie do zaspokojenia, marzenia nie do spełnienia (a może jednak?).
Warto ją przeczytać.
- Z pamiętnika młodej mężatki (Marta Skiera)
To niezwykła opowieść o tym, czego kobiety nie mówią głośno, czego się wstydzą, boją i pragną.Kiedy nie jest się Ally McBeal, ani rodzimą Magdą M. i nie uprawia się seksu w wielkim mieście, można być.. Martą Skierą, czyli młodą mężatką, prawniczką z poczuciem humoru, która potrafi wcielać się w wiele życiowych ról.Lektura obowiązkowa, nie tylko dla młodych mężatek! (lubimyczytac.pl)
Książka napisana jest bardzo lekkim językiem - czyta się ją szybko i przyjemnie. Opisuje zmagania młodej kobiety - żony oraz matki - z problemami dnia codziennego. Ciekawe spostrzeżenia oraz humor głównej bohaterki to niewątpliwie atuty tej książki. Nie podoba mi się opis relacji mąż-żona, który ukazuje - żona zajmująca się wszystkim - domem, dziećmi, a sobą na szarym końcu; mąż - spełnia swoje pasje, poświęca temu wiele czasu i kobieta musi się z tym pogodzić. Tylko szkoda, że doba ma tylko 24 godziny. Jeżeli tak ma wyglądać moje przyszłe macierzyństwo, to ja podziękuję.
Znacie wymienione przeze mnie książki? Zapraszam do dyskusji! :)
Bardzo mi sie podoba takie czytelnicze podsumowanie. Tylko czasami dodaj ciut wiecej na temat samej fabuly:) Tez juz mam za soba Greya i jakos tak nie wiem, czuje niedosyt ;) Przyjemne to bylo czytadlo, bardzo szybko pochlonelam 3 tomy, niemniej, tak jak piszesz-bardzo denerwujace byly tam wzdychania glownych bohaterow, powtorzenia, niektore infantylne odzywki... ;)
OdpowiedzUsuńJa po przeczytania każdego tomu Greya czułam niedosyt, tak jak Ty ;) Mam nadzieję, że będzie jakiś ciąg dalszy... :D
UsuńDużo osób kusi mnie tym Greyem :). I Napisz do mnie mnie zaciekawiło.
OdpowiedzUsuńDopiero jak przeczytasz, będziesz mogła sobie wyrobić opinię o Greyu ;) Na pewno jest to przyjemne czytadło na wieczór, niekoniecznie samotny :D
Usuńah, przez sesję książki poszły w kąt ;(
OdpowiedzUsuńJa wyszłam z założenia, że w chwilach odpoczynku od nauki lepiej zajrzeć do książki, niż siedzieć przed laptopem ;) I w ten oto sposób przeczytałam 8 książek :)
UsuńJa czytam dopiero pierwszą część Greya i fakt, czasami te ciągle opisy seksu są męczące
OdpowiedzUsuńNiektóre sceny seksu są dość ważne i rzekłabym, że kluczowe, no ale czasem autorka przesadza.
UsuńJa nie dałam rady przebrnąć przez 50 twarzy Greya. Zrezygnowałam po przeczytaniu jednej strony. Język jest bardzo infantylny i mam wrażenie, że autor nie potrafi tworzyć zdań złożonych. Lepsze książki pisałam w podstawówce ;)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś specjalnie język nie przeszkadzał, tylko niektóre zwroty bohaterki były denerwujące. Trzeba wziąć pod uwagę, że język polski nie jest oryginalnym językiem dla tej książki.
Usuńcześć :) posiadasz konto na lubimyczytac.pl? :)
OdpowiedzUsuńKarolina
Posiadam ;)
Usuń