Jak postanowiłam, tak zrobiłam - dzisiaj wylądowała na moich włosach maska z dodatkiem żółtka! Ba - i nawet zrobiłam zdjęcia (są dość ciemnie, ale co nieco widać ;)). Na dodatek mysia m zamieściła dzisiaj świetną notkę nt. suszenia włosów falowanych i kręconych - wszystko wytłumaczyła po kolei, bardzo prosto, co ma służyć czemu. Postanowiłam dzisiaj zastosować się do tych zasad i już wiem, że będę im wierna ;)
Ale po kolei.
Odżywianie i mycie.
Podgrzałam w kąpieli wodnej olejek łopianowy z olejkami z drzewa herbacianego i rozmarynu z GP, nałożyłam go na skórę głowy. Na włosy natomiast nałożyłam następującą mieszankę - żółtko+łyżka maski Alterra granat i aloes+łyżka olejku Babydream fur Mama+łyżeczka miodu. Na to czepek i ręcznik, czas - 20 minut. Zmyłam wszystko szamponem Babydream (ostatnimi czasy cały czas myłam żelem Facelle Sensitive, ale zaczęła mnie swędzieć skóra głowy, odstawiłam na razie i zobaczę, czy będzie poprawa - jeśli tak, to mam winowajcę). Na ociekające włosy nałożyłam odżywkę b/s Joanna Naturia pokrzywa i zielona herbata (uzależniłam się od jej zapachu, ja w ogóle jestem uzależniona od zapachu zielonej herbaty w kosmetykach).
Stylizacja.
Włosy odcisnęłam w t-shirt, potem zawinęłam je (ręcznikowanie) bez nakładania jakiegokolwiek stylizatora. Chodziłam tak sobie ze 20 minut, zdjęłam koszulkę i przystąpiłam do czynności opisanych przez mysię. Zrezygnowałam jedynie z czesania włosów (nawet grzebienia nie posiadam). Tak więc na początek - zrelaksowanie włosów. Jak się okazało, jest to bardzo ważna czynność, która zapobiega puszeniu się i definiuje fale/loki. Następnie ugniatałam je - bardzo delikatnie (ta czynność zajęła mi chyba najwięcej czasu), pozwalając im nabierać kształtu. Później przyszedł czas na wgniatanie żelu. Wymieszałam słabszy żel (lniany) z mocniejszym (Gibellini) oraz kapką wody i ta oto mieszanka wylądowała na moich włosach. Następnie pozwoliłam włosom wyschnąć samodzielnie.
Wrażenia.
Bałam się jajka. Serio. Że włosy będą po nim sztywne, skręt byle jaki, ale na szczęście nic takiego nie nastąpiło :) Ponadto uważałam, że ta metoda stylizacji również osłabi skręt (wcześniej przed ręcznikowaniem nakładałam stylizatory, później również po zdjęciu t-shirta), ale efekt naprawdę mnie zadowala! I myślę, że będę stosować go częściej :) Również przed suszeniem dyfuzorem, gdy będę się spieszyć.
Dosyć gadania, teraz czas na zdjęcia, mam nadzieję, że coś widać ;)
bez flesza |
bez flesza |
z fleszem |
Używacie jajek? Może polecacie coś lepszego? ;)
Masz cudowne wlosy :)
OdpowiedzUsuńSłysząc to od Ciebie czuję się naprawdę miło ;)
UsuńŚlicznie wyglądają, tak ,,mięśiście'' aż chce się macać:D
OdpowiedzUsuńO tym samym pomyślałam :P
UsuńDziękuję, dążę do "mięsistości" ;)
UsuńPiękne włosy. Genialny skręt - taki naturalny i dynamiczny a jednocześnie uporządkowany :) Firmowa koszulka :D
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, że firmowa :D dziękuję za komplement, skręt jak dla mnie uporządkowany jeszcze nie jest, ale jestem chyba na dobrej drodze :)
UsuńCiekawy post, chętnie spróbuję tego żółtka. Masz śliczne pukle:)
OdpowiedzUsuńOby Ci podpasowało, wszystko zależy od włosów.
UsuńDziękuję ;)
Używam jajka, ale rzadko... Piękne włosy *.*
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńMasz piękne włosy, chciałabym mieć takie loki idealne:)
OdpowiedzUsuńDo ideału to im jeszcze bardzo daleko, ale dziękuję za komplement ;) Po nocy już tak nie wyglądają :D
UsuńSto lat nie używałam jajka na włosy, ciekawe, jak się sprawdzi ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona ;)
UsuńPrzepiękne włosy:)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuńpiękne włosy :) wyglądają bardzo zdrowo :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że również takie są ;)
UsuńŚliczne masz włosy!
OdpowiedzUsuńA jajka nie używam. Może w najbliższym czasie poeksperymentuje :)
Dziękuję ślicznie.
UsuńDo tej pory raz zrobiłam sobie taką prostą, znaną maskę przed myciem: żółtko + oliwa z oliwek + miód + trochę jogurtu i byłam zadowolona. Jeśli się ma porowate włosy, to myślę że żółtko się sprawdza.
OdpowiedzUsuńWłoski oczywiście śliczne :)
A co do facelle sensitive i babydrem : w zasadzie to są moje główne środki do mycia od kilku miesięcy (oraz prosty szampon z sls czasem) i doszłam do wniosku, że każdy z nich, po dłuższym stosowaniu powoduje u mnie swędzenie i wysuszenie skóry głowy :( dlatego szukam teraz zamiennika.
Weronika
Z moich obserwacji wynika, że moje włosy są raczej średnio porowate. Na razie jajko raz im posłużyło, kolejnym razem może nie być już tak ciekawie, dlatego zrobię dłuższy odstęp i spróbuję inne proteiny.
UsuńJeśli znajdziesz jakiś ciekawy zamiennik, to daj proszę znać ;)
Mnie Mysia też zainspirowała swoim wpisem i powtarzam te czynności już od kilku dni. Najlepiej sprawdza się "nie dotykanie"włosów podczas suszenia mniej się puszą zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńMoje też się lubią z jajem;-)
Piękne masz wlosy.
Ja się nie mogę powstrzymać od niedotykania, ale staram się bardzo. Najbardziej podoba mi się relaksacja włosów ;)
Usuńsą wspaniałe! aż nie mogę się napatrzeć ;)
OdpowiedzUsuńMiło mi ;)
Usuńnie przepadam za jajkiem, jego zapach .. fuuu
OdpowiedzUsuńKto co lubi, mi zapach nie przeszkadza. A jajko wymieszane z maską już zupełnie traci swój zapach.
UsuńMi przy spłukiwaniu przeszkadza ale potem już nie czuć. A i efekty są świetne :)
Usuńuwielbiam Twoje włosy :D moje ostatnio zaczęły grymasić, więc muszę się za nie porządnie wziąć ;)
OdpowiedzUsuńpiękne loczki *.*
OdpowiedzUsuń