źródło: superkoszyk.pl |
Dawno nie pojawiła się u mnie recenzja włosowego kosmetyku, tym samym dzisiaj zaprezentuję Wam żel do włosów, żeby nie było nudno ;)
Żel mrożący z Joanny był pierwszym żelem drogeryjnym, jakiego miałam sposobność używać. Swoją drogą, na początku mojej lektury o pielęgnacji włosów kręconych i fal, nie mogłam uwierzyć, że loki można utrwalać za pomocą żelu - on bardziej kojarzył mi się z takimi dziwacznymi fryzurami u facetów (włosy postawione do góry, bądź w różne strony). Jednak ta historia jest już za mną i teraz nie wyobrażam sobie stylizować moje włosy bez choćby minimalnej kapki żelu (czy to drogeryjnego, czy lnianego).
Na KWC nie można niestety znaleźć zbyt wielu komentarzy na temat tego żelu, więc mam nadzieję, że moja recenzja będzie pomocna.
Na początek - opis ze strony joanna.pl:
Już teraz w zasięgu reki możesz mieć Mrożący żel Styling Effect. Specjalnie dla Ciebie opracowaliśmy recepturę, która pozawala na maksymalnie ekstremalną stylizację Twojej fryzury. Dzięki zastosowaniu żelu otrzymasz:
- megamocne utrwalenie
- długotrwały efekt stylizacyjny
- proste i szybkie wymodelowanie .
- megamocne utrwalenie
- długotrwały efekt stylizacyjny
- proste i szybkie wymodelowanie .
Moja opinia:
Żel kupiłam w Rossmannie za cenę około 8-9 zł. Opakowanie jest dość poręczne, nie ma problemu z wyciśnięciem produktu, jednak przy jego końcówce napotkałam problem, gdyż żel nie chciał się wycisnąć z tubki, musiałam ją rozciąć (bez tego jego dość duża ilość po prostu by się zmarnowała), więc za to daję już minus. Konsystencja - bardzo gęsta (w porównaniu do męskiego żelu Isana z pomarańczowym nadrukiem).
Na początku dość ostrożnie podchodziłam do tego żelu (myślę, że do jakiegokolwiek pierwszego mojego żelu drogeryjnego tak bym podchodziła) - bałam się obciążenia, sklejenia, oklapnięcia włosów. Z biegiem czasu nakładałam go coraz więcej i można powiedzieć - wyczułam, jaka ilość jest dla nich wystarczająca, aby moje loko-fale były dobrze utrwalone (a że ten żel dobrze utrwala, to nie mam najmniejszych wątpliwości :)). Po pewnym czasie zauważyłam, że powoduje on u mnie wysuszenie włosów (nałożenie najpierw żelu lnianego ogranicza ten efekt) oraz że je plącze, pomimo używania odżywki b/s. Za to kolejny minus, gdyż żel z Isany, o którym wspomniałam wcześniej, tego nie robi.
Wydajność - jak dla mnie bardzo duża, mimo że wcale nie oszczędzałam tego żelu i jeszcze dałam sporą odlewkę koleżance (jednak wiem, że są osoby, które tubkę zużywają w tydzień:)).
Zapach - nie jest jakiś szczególny, nawet nie potrafię sobie go przypomnieć i nie czuć go na włosach.
Generalnie uważam ten żel za dobry produkt - dobrze utrwala skręt, włosy łatwo dają się po nim odgnieść i po prostu mnie zadowalają, dlatego naprawdę go polecam, pomimo jego wysuszającego i plączącego defektu.
Moja ocena
3+/5 (byłoby 4/5, gdyby końcówkę żelu dało się łatwiej wydostać z tubki)
Znacie ten żel? Co o nim sądzicie? Ja teraz męczę tą Isanę pomarańczową, jaki żel mogłybyście mi jeszcze polecić? :)
Pozdrawiam w ten piękny i ciepły wieczór (piszę tą notkę na balkonie:))
Pierwszy raz słyszę o żelu mrożącym. Nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje... Może wypróbuję, jak wróci mi ochota na zabawę w utrwalanie fryzury :)
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy nie bardzo wiem, skąd się wzięła ta nazwa "mrożący" - mogę się jedynie domyślać, że autorowi chodziło o superhiperekstra efekt utrwalający :) Ale to jest zwyczajny żel do włosów :)
Usuńżel mrożący kojarzy mi się z żelem chłodzącym. oh well, nie ma nic lepszego niż przyciągająca wzrok nazwa. żel mrożący brzmi lepiej niż żel ;)
Usuńnie używam żeli do włosów:) co do żeli pod prysznic polecam nivea free time, palmolive czarna orchidea,nivea nie borówkowy tylko ten drugi z tej serii
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam żeli pod prysznic z Nivea, zawsze Ziaja albo YR. Zwrócę uwagę przy najbliższych zakupach.
Usuńnie miałam z nim do czynienia do tej pory, za to polecam bielendę z czarną rzepą, nie jest on specjalnie mocno utrwalający, ale nie plącze, nie przesusza, nie ma problemu z wydobyciem, nie miałam nigdy potrzeby odgniatania włosów po nim :)
OdpowiedzUsuńTo będzie chyba mój następny ;)
Usuńprzyznam, że wcale nie stosuję stylizatorów, ale muszę wypróbować kiedyś żel ;)
OdpowiedzUsuńTy nie musisz ich stosować z Twoim skrętem ;)
UsuńJa też zawsze muszę się wspomóc jakimś kosmetykiem, inaczej moje falo-loki straszą.
OdpowiedzUsuńMam podobnie, moje włosy takie krzywe są. Choć oczywiście po nocy, choćbym nie wiem jak reanimowała je, to już nie to samo, co zaraz po myciu.
Usuńja już od bardzo dawna nie używałam żadnego żelu, ale moja siostra po takim kosmetyku miała piękne loki
OdpowiedzUsuńNie wątpię ;)
Usuńwysusza mi włosy :( używam od wielkiego dzwonu...
OdpowiedzUsuńTo jest jego duży minus. A dawałaś pod niego żel lniany? Niweluje ten efekt.
UsuńJuż wcześniej myślałam, żeby kupić jakiś żel do włosów, ale chyba nie ten, zastanawiam się nad Bielendą z czarną rzepą, o której pisała n. :)
OdpowiedzUsuńTo będziemy testować go razem, o ile gdzieś dostanę ten żel. Jak jest z jego dostępnością?
UsuńNie używam żeli :) Jedynie lniany :)
OdpowiedzUsuńLniany solo jest trochę za słaby jak dla mnie. Może następnym razem dam go naprawdę dużo i mnie wtedy zadowoli ;)
UsuńJakiś czas temu namiętnie go używałam i byłam z niego bardzo, bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńA co teraz używasz?
UsuńNie znam;) ale nazwa fajna.
OdpowiedzUsuńDawno temu, w bardzo zamierzchłych czasach używałam żelu do włosów:) Było kilka firm, po które sięgałam. Później na długi okres czasu byłam zafascynowana gumą L'oreala ale miałam krótkie włosy.