czwartek, 21 listopada 2013

Gorączka -40%

Jakieś dwa tygodnie temu usłyszałam pierwsze nieoficjalnie informacje o dużej akcji promocyjnej, jaką od jutra do następnego piątku będzie prowadzić Rossmann, a mianowicie -40% na całą kolorówkę. W pierwszym momencie pomyślałam "o matko, zbankrutuję!". Na blogach zaczęły się pojawiać posty z serii "Co polecam kupić" oraz "Na co warto zwrócić uwagę". Sama zaczęłam robić listę produktów, które MUSZĘ kupić. No cóż, okazuje się, że mam praktycznie wszystko, co jest mi do szczęścia potrzebne. Ewentualnie mogłabym się zaopatrzyć w moje ulubione tusze z Wibo i Lovely oraz kilka lakierów do paznokci. Nowy podkład, puder, cienie do powiek - to tylko zachcianki, w sumie niepotrzebne, a pieniądze zostają w kieszeni. Kilka dni temu SupherPharm poszedł w ślady Rossmanna i również zorganizował akcję promocyjną. Jaką? Ano -40% na kolorówkę oraz dodatkowo z tego, co zapamiętałam, na stylizację i odżywianie włosów (od dzisiaj do połowy przyszłego tygodnia). Tym razem sobie pomyślałam "Na odżywianie włosów!". A zaraz potem "Przecież mam trzy maski w zapasie...", czyli znowu nie uda mi się wydać pieniędzy podczas takiej super akcji promocyjnej. I wiecie co? Bardzo dobrze. Nie potrzebuję dodatkowych kosmetyków, które zaczęłabym używać za kilka (jak nie kilkanaście) miesięcy, a które dawno straciłyby datę ważności, zanim bym je zużyła. Nie muszę wydawać niepotrzebnie pieniędzy, bo mam ochotę kupić sobie nowy podkład. Ten, który mam świetnie się sprawdza, jeszcze mam pół buteleczki, no na cholerę mi kolejny? Puder mam wprawdzie na wykończeniu, ale używam z YR - jest sprawdzony i bardzo mi pasuje, więc nie ma sensu eksperymentować z nowymi, które wcale nie muszą sprawdzić się na mojej twarzy. Cienie, kredki, szminki - wszystko mam, nic się nie kończy. Zresztą, moje "kolorówkowe" potrzeby nigdy nie były duże. Gdybym była na wykończeniu kosmetyków, pewnie bym się w nie zaopatrzyła, korzystając z 40-procentowej obniżki, bo nie ma co ukrywać, jest to dość duża promocja. Tak sobie jeszcze myślę, po co Superpharm tak na ostatnią chwilę wyskoczył z podobną akcją? Zamiast odczekać tydzień, dwa...


Co myślicie o tej kosmetykowej gorączce, związanej z 40-procentową promocją? Wpadłyście w jej szał, czy może podeszłyście do tego z rezerwą? Czekam na Wasze komentarze ;)


środa, 13 listopada 2013

Szykowny błękit od Yves Rocher

Na moim blogu już dawno nie pojawił się lakierowy post, spieszę więc nadrobić te zaległości ;) Ostatnio moją kolekcję powiększyło kilka lakierów, a jednym z nich jest właśnie szykowny błękit od Yves Rocher.




Przyznam, że markę YR znam już od dawna i bardzo ją lubię, aczkolwiek to  jest mój pierwszy lakier tej firmy. Byłam sceptycznie nastawiona, głównie do jakości, ale miło się rozczarowałam ;) W sumie nie dostrzegam w nim żadnych wad. Przede wszystkim - niezwykle dobrze kryje. Już jedna warstwa pokrywa paznokieć kolorem, jaki jest widoczny w buteleczce.




Po drugie - kolor jest niezwykle intensywny, wręcz cieszy oko wśród otaczającej nas jesiennej aury, której aktualnie daleko do tzw. złotej polskiej jesieni. Ponadto lakier długo utrzymuje się na paznokciu, u mnie nawet do 3 dni, co ostatnio jest moim paznokciowym rekordem. Odnośnie schnięcia - używam przyspieszacza Sally Hansen, więc nie jestem w stanie stwierdzić jego rzeczywistego czasu.



Lakier otrzymujemy w małej buteleczce (3 ml), co wg mnie jest jego zaletą - nie zajmuje dużo miejsca, nie zdąży wyschnąć czy zgęstnieć, bo już pewnie dawno go zużyję ;) Kosztuje 9,90 zł, jest to produkt z serii "Zielony punkt", a zgodnie z informacją na stronie YR - z edycji limitowanej.



Podsumowując - jestem zadowolona z zakupu tego konkretnego lakieru oraz koloru. Jeżeli w najbliższej przyszłości nie wycofają tej edycji limitowanej, z pewnością zaopatrzę się w inne kolory - wszystkie znajdziecie TUTAJ. Mnie zauroczył radosny róż ;)

Co sądzicie o tym lakierze? 
Na jesienne dni wolicie delikatny manicure, czy lubicie szaleć z kolorami?


środa, 6 listopada 2013

Higiena z Cleanic

Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moimi odczuciami na temat produktów marki Cleanic, które z powodzeniem można przypisać do kategorii "higiena". Temat wybitnie niewłosowy :)



Chusteczki do higieny intymnej z ekstraktem z płatków róży

Od producenta:  chusteczki działają łagodząco, a zawarta w nich betaina nawilżająco. Delikatnie oczyszczają i pielęgnują wrażliwe miejsca intymne. Są wykonane z miękkiego włókna, łatwego w utylizacji (można je spłukać w toalecie - do dwóch sztuk). Subtelny różany zapach pozostawia długotrwałe uczucie świeżości, a zawarty kwas mlekowy gwarantuje zachowanie właściwego pH.

Moim zdaniem te chusteczki mają wszystko, czego wymagam od chusteczek do higieny intymnej - oczyszczają, odświeżają, przyjemnie pachną, nie pozostawiają po sobie lepkiej i irytującej warstwy, opakowanie jest małe i poręczne. Jedno, do czego mogę się przyczepić, to znowu ten nieszczęsny otwór do wyjmowania chusteczek - tak samo, jak w przypadku tych do demakijażu, jest po prostu za mały i ciężko jest chwycić pojedynczą sztukę i zwykle wyjmowałam dwie. W toalecie można je spłukać niczym papier toaletowy ;)



Patyczki Cleanic Professional (do dokładnego oczyszczania)

Od producenta: to idealny produkt dla osób praktycznych, ceniących wielofunkcyjne i wygodne kosmetyczne rozwiązania. Dzięki odpowiednio wyprofilowanej, bawełnianej główce, patyczek umożliwia dokładne i skuteczne oczyszczenie. Dodatkową zaletą produktu jest praktyczne opakowanie, które dzięki poręcznemu zamknięciu, doskonale sprawdzi się nie tylko w domu, ale też w podróży.

Nie wiem, jak Wy, ale ja nigdy nie używałam patyczków kosmetycznych do korekty makijażu czy do demakijażu - po prostu nie mam nigdy takiej potrzeby. Dla mnie patyczek służy tylko i wyłącznie do higieny uszu i tak też używałam produktu Cleanic. Mam jakąś taka nieznośną przypadłość zwaną alergią, która lubi się przejawiać łuszczącą się skórą wewnątrz uszu oraz swędzeniem w tym miejscu (taki dziwoląg ze mnie :)), dlatego z patyczka korzystam codziennie, a czasem nawet kilka razy dziennie. 
Opisywany produkt bardzo przypadły mi do gustu - materiał na końcu plastikowego patyczka nie schodzi podczas użytku, co jest bardzo ważne, gdyż nie trzemy wrażliwego miejsca ostrym końcem. Niestety niektóre patyczki są pod tym względem do niczego, dlatego te u mnie zapunktowały ;) Co do wyprofilowanej główki - nie zauważyłam jakiejś drastycznej różnicy między nią, a zwykłą końcówką. Pudełko typu klik box na pewno jest bardzo wygodne w podróży, aczkolwiek ja używam go tylko w domu, dlatego nie odczułam plusów tej innowacji. Pewnie zostanę wierna tym patyczkom ;)



Płatki Cleanic Silk Effect


Od producenta: gwarantują skuteczność oraz przyjemne doznania podczas codziennego demakijażu. Dzięki proteinom jedwabiu są gładkie, miękkie, puszyste i wyjątkowo delikatne. Płatki Silk Effect są doskonałym rozwiązaniem dla cery szczególnie wrażliwej, łatwo ulegającej dokuczliwym podrażnieniom. Grube, mięsiste płatki, w 100% wykonane z bawełny, skutecznie oczyszczają, przygotowując skórę na przyjęcie kolejnych preparatów upiększających.
Muszę przyznać, że są to chyba najlepsze płatki kosmetyczne, z jakimi miałam kiedykolwiek styczność. Nie wiem, jak tam jest z tymi proteinami jedwabiu, bawełną itd., ale faktem jest, że bardzo dobrze mi się z nich korzysta - i przy demakijażu i przy zmywaniu lakieru z paznokci. Płatek jest grubszy, niż inne mi znane, zmoczony nie staje się nagle cieniutki i prawie przezroczysty, dobrze się nim operuje na twarzy. 
Są naprawdę wydajne (o ile można takiego przymiotnika użyć do opisywania płatków kosmetycznych) - do zmywania lakieru Baltic Sand musiałam zużyć około 5-6 płatków innej firmy (nie pamiętam jakiej), natomiast tych używam 2-3. To chyba najlepiej oddaje istotę ich wydajności. Można je dostać w dwóch wersjach - 100 oraz 40 płatków - ta druga jest idealna na wyjazd, a pierwsza do używania w domowych pieleszach. Z pewnością pozostanę im wierna, zużyłam już nie tylko opakowanie przysłane mi przez Cleanic, ale i kolejne, nabyte już przeze mnie drogą kupna.

Podsumowując, jestem zadowolona z opisywanych w tej notce produktów. Z każdym kolejnym postem przekonuję się, że Cleanic to dobra marka ;)


Co sądzicie o tych produktach? Miałyście kiedyś z nimi styczność?


wtorek, 5 listopada 2013

Włosowe podsumowanie września i pażdziernika

Moje włosy miały ze mną ciężko we wrześniu - praktycznie zero jakiejkolwiek pielęgnacji, prócz maski/odżywki po myciu. Wyjątkiem był żel lniany z dodatkami oraz psikadło wzmacniająco - odżywiające, które zrobiłam po otrzymaniu moich pierwszych półproduktów. Włosy oraz skórę głowy psikałam nim niemal codziennie, gdyż nie zabierało to zbyt dużo czasu ani uwagi, a sam proces robienia tej mikstury (2 minuty) traktowałam jako przerwę w nauce. W październiku moje włosy zyskały więcej uwagi z mojej strony - praktycznie przed każdym myciem nakładałam na nie krem zielony z Biedronki albo serum olejowe, zaczęłam wzbogacać maski półproduktami oraz intensywniej je zabezpieczać, z uwagi na rozpoczynający się sezon kurtkowo-szalikowy. Niestety stres związany z egzaminem nie pozostał bez echa - włosy zaczęły mi wypadać jak szalone. Łykam witaminy, dalej wcieram psikadło domowej roboty, udało mi się namówić narzeczonego, żeby kilka minut wieczorem przed snem wykonał masaż mojej skóry głowy. Łudzę się, że widzę jakieś marne efekty, ale niestety chyba ich jeszcze nie widzę.Może za tydzień-dwa coś bardziej ruszy?

Kosmetyki, jakie stosowałam do pielęgnacji włosów: szampon Bambino do częstego stosowania oraz Joanna Natria pokrzywa z zieloną herbatą do oczyszczania, odżywka d/s - Nivea Long repair, odżywka b/s - Farmona Herbal Care lniana oraz żel lniany z dodatkami, maski - Biovax jedwab i keratyna, Kallos Latte, zabezpieczanie - jedwab Green Pharmacy oraz spray Gliss Kur Ultimate Oil Elixir, żel - Bielenda z czarną rzepą oraz lniany z dodatkami, inne - płukanka lniano-octowa, półprodukty (aloes, D-panthenol, kolagen z elastyną, kwas hialuronowy), psikadło wzmacniająco-odżywiające.


Nie pamiętam, jakiego zestawu tutaj użyłam,
ale na pewno były suszone dyfuzorem.

I teraz mam do Was pytanie - jak zmieniacie swoją włosową pielęgnację wraz z nadchodzącą jesienią? Na co bardziej zwracacie uwagę? Czego dajecie więcej, czego mniej? Będę Wam bardzo wdzięczna za wszelakie uwagi ;)


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety

aktualizacja dlugości (1) Alterra (9) analiza składu (3) Babydream (3) Baltic Sand (1) Be Beauty (2) bebeauty (1) Bell (1) Bielenda (1) Biovax (5) blogi kręconowłosych (1) Cassia (2) cellulit (1) CG (5) chusteczki do demakijażu (1) Cleanic (3) color mania (1) cynk (1) czytelnicze podsumowanie miesiąca (7) demakijaż (3) dor (1) dzikie wyzwanie (4) ecotools (1) Facelle (1) fennel (1) film (1) Firmoo (1) FLOS-LEK (2) glinka biała (1) Gloria (1) Golden Rose (1) Google (2) gradient manicure (2) granat i aloes (2) Green Pharmacy (1) Happy per aqua (1) haul (3) inspiracje (4) Inspired by places (8) Intouchables (1) Isana z babassu (3) Jantar (2) jedwab (1) Joanna (4) Joanna Naturia (2) Kallos Latte (1) krem (1) krem brązujący (1) krem do rąk (3) krem do twarzy (1) krem na dzień (1) kryzys (1) lakier do paznokci (22) lakier piaskowy (1) Liebster Blog (1) Lovely (2) makijaż (1) manicure (5) masaże (1) maseczka (1) maseczka sandałowa (1) maska (7) masło kakaowe (1) MIYO (1) mleczko samoopalające (1) moje włosy w pigułce (1) odżwyka (3) oferta Biedronka (1) olej (2) olejek pod prysznic (1) olejki (1) opolskie spotkanie bloggerek kosmetycznych (2) paznokcie (2) peeling (1) peeling kawowy (1) petycja (1) pianka do włosów (1) pielęgnacja włosów (18) Piękno dla rodziny (1) płukanka (1) pomadki (1) recenzja (20) ręcznikowanie (1) Rossman (1) scrub do ciała (1) seriale (1) serum A+E (1) spirulina (1) spray przyspieszający opalanie (1) spray YR (1) stylizacja (3) SunOzon (1) szampon (3) ślubne inspiracje - fryzury (1) tag (5) tonik (1) trendy w urodzie (1) tusz do rzęs (1) Vichy (1) Wibo (8) włosowe podsumowanie (17) włosy (1) woda kolońska (1) woda perfumowana (1) wypadanie włosów (3) Yves Rocher (13) zabezpieczanie (1) Zainspiruj się naturą (6) zakątek czytelniczy (1) Ziaja (4) ZSK (1) żel do włosów (1) żel lniany (3) żel mrożący (2)