czwartek, 24 października 2013

Joanna Naturia - duet do pielęgnacji włosów z pokrzywą i zieloną herbatą

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić jeden z moich ulubionych duetów w pielęgnacji włosów - szampon oraz odżywkę bez spłukiwania z pokrzywą i zieloną herbatą z serii Joanna Naturia. Oba te produkty charakteryzuje piękny zapach, działanie zgodne z oczekiwaniami, niska cena oraz niestety ograniczona dostępność. Oba te kosmetyki rzadko spotykam w drogeriach, o ile szampon częściej, to kupienie odżywki może stanowić problem. Dlatego robię zapasy, jak spotkam kilka butelek na półce.





Joanna Naturia, szampon pokrzywa i zielona herbata


Według producenta, receptura tego szamponu została opracowana, aby pielęgnować włosy przetłuszczające się i normalne. Oparta jest na bazie ekstraktów z pokrzywy i zielonej herbaty, dzięki czemu wzmacnia włosy i działa antyłojotokowo, tonizująco i przeciwzapalnie. Szampon sprawia, że włosy odzyskują sprężystość, puszystość i blask. Są miękkie i delikatne w dotyku oraz mniej się przetłuszczają.

Ja używam tego szamponu tylko i wyłącznie w celu oczyszczenia włosów raz na dwa-trzy tygodnie, dlatego nie bardzo potrafię się wypowiedzieć na temat jego właściwości tonizujących (?), przeciwzapalnych oraz nadających włosom sprężystość, puszystość i blask. Szukałam dobrze oczyszczającego szamponu i padło akurat na ten, gdyż wcześniej używałam odżywki b/s z tej serii i bardzo spodobał mi się zapach. Kosztuje kilka złotych (4-5 zł) i spotkać go można nawet w osiedlowych drogeriach czy sklepikach. Kupiłam go w czerwcu i żywot tego opakowania właśnie dobiega końca, także wydajność oceniam na plus (przy używaniu co 2-3 tygodnie!). Szampon ma postać żelu pod prysznic, dobrze się pieni - wystarczy jego niewielka ilość, aby dobrze oczyścić włosy. Po jego użyciu aż skrzypią pod palcami , czuć, że są dobrze oczyszczone. No i ten zapach się wszędzie unosi ;) Zawsze po zastosowaniu tego szamponu nakładam treściwszą maskę/odżywkę, więc nie jestem w stanie określić, czy jego zapach utrzymuje się na włosach również po ich umyciu. 


Podsumowując - raczej nie wybrałabym tego szamponu do codziennego stosowania ze względu na SLeS w składzie, chyba że do metody OMO. Aczkolwiek narzeczony czasem mi go podbierał i nie narzekał na jego właściwości ;) Funkcję oczyszczającą spełnia bardzo dobrze, po jego użyciu włosy odżywają i jakoś tak chętniej się skręcają ;)










 Joanna Naturia, odżywka b/s z pokrzywą i zieloną herbatą


Według producenta, ulepszony skład wzbogacony jest o naturalne ekstrakty roślinne z pokrzywy i zielonej herbaty, dzięki czemu wzmacnia włosy i działa antyłojotokowo, tonizująco i przeciwzapalnie. Odżywka sprawia, że włosy odzyskują sprężystość, puszystość i blask. Są miękkie i delikatne w dotyku oraz mniej się przetłuszczają.

Moja przygoda z tą odżywką zaczęła się dość dawno, jeszcze przed "włosomaniactwem". Najpierw znane mi były jej siostry - wersja z miodem i cytryną czy makiem, jednak ich zapachy mocno mi nie podchodziły, aż trafiłam na mój ukochany zapach, czyli zieloną herbatę. Po lekturze wizażu zrozumiałam, jak ważne jest stosowanie odżywki b/s po każdym myciu i od tamtej pory praktycznie się z nią nie rozstaję (ostatnio zrobiłam wyjątek dla lnianej wersji Herbal Care, ale to temat na osobną notkę). 

Odżywkę stosuję zwykle na ociekające jeszcze włosy i raczej nie ograniczam się z jej ilością, zwłaszcza na spodnią warstwę włosów, która lubi się plątać. Przy włosach falowanych/kręconych może również pełnić funkcję reanimatora - w moim przypadku świetnie się sprawdza ugniatanie włosów wilgotnymi dłońmi z roztartą porcją odżywki - potem wystarczy poczekać chwilkę do ich wyschnięcia i odgnieść ewentualne sucharki (jeżeli wcześniej na włosy był nakładany żel, to taka sytuacja jest jak najbardziej prawdopodobna).

Ta odżywka bardzo dobrze się sprawdza jako baza pod różnego rodzaju serum olejowe, czy po prostu przy olejowaniu na mokro. Jest na tyle rzadka, że nie zapycha atomizerów i spryskiwaczy. Jej wydajność jest naprawdę imponująca, zważywszy na standardową pojemność buteleczki.

Odżywka z pokrzywą i zieloną herbatą jest moim niekwestionowanym hitem w kategorii odżywek b/s. Włosy po jej użyciu są miękkie w dotyku, zabezpieczone przed ucieczką wody oraz podatniejsze na skręt i to mi się najbardziej w niej podoba ;)


Ostatnio zauważyłam, że Joanna wypuściła na rynek mniejsze (100 g) wersje standardowych opakowań opisywanego przeze mnie duetu - jest to świetne rozwiązanie, na pewno w przypadku odżywki, którą można zabrać na kilkudniowy wyjazd i odciążyć tym samym kosmetyczkę ;)


Co sądzicie o tych kosmetykach? Czy również są Waszym KWC?
Chętnie poznam Waszych faworytów w kategorii szamponów oczyszczających
oraz odżywek b/s ;)


niedziela, 20 października 2013

BeBeauty - płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu

Podczas miesięcy wakacyjnych blogosferę tempem błyskawicy omiotła wiadomość, iż z Biedronki wycofywany jest płyn micelarny BeBeauty. Pomyślałam sobie - no i co z tego? I poszłam do sklepu kupić ostatnie dwie sztuki tego produktu :) I okazuje się, że dobrze zrobiłam, bo nie dość, że kosmetyk przypadł mi do gustu, to jeszcze okazało się, że ulubiony płyn micelarny wielu Polek jednak będzie dostępny w Biedronce (jak będzie w praktyce - czas pokaże; osobiście nie widziałam tego płynu w żadnym sklepie, oprócz ostatnio dostępnej promocyjnie gigawersji).




Biedronkowy płyn micelarny jest pierwszym tego typu kosmetykiem, z którym się spotkałam, dlatego nie miałam właściwie względem niego żadnych oczekiwań, gdyż nie miałam go do czego porównywać. Używam go już kilka miesięcy (mniej więcej od czerwca), także nadszedł również czas na jego recenzję ;)




I tutaj jest miejsce na moje wyznanie - jestem tym płynem absolutnie zachwycona. Faktycznie jest delikatny - moja cera nigdy nie jest podrażniona po użyciu tego kosmetyku, aczkolwiek przy oczach należy uważać - w przypadku zbyt dużej ilości płynu na waciku może on dostać się do oka i troszkę poszczypać. Nie jest to przyjemne uczucie, dlatego w okolicach oczu należy zachować ostrożność. Ten płyn micelarny bardzo dobrze radzi sobie z tuszem do rzęs oraz eyelinerem oraz nie ma problemu ze zmyciem podkładu czy pudru - po kilku wacikach twarz jest czysta. Po jego użyciu twarz jest również odświeżona i przyjemnie miękka w dotyku - ważną cechą tego produktu jest to, że nie pozostaje po nim uczucie ściągniętej skóry. Jestem fanką jego zapachu - lekki, rześki i utrzymujący się jakiś czas na skórze. Po kilku miesiącach używania nie zauważyłam żadnych negatywnych efektów stosowania opisywanego płynu micelarnego.

skład

Opakowanie ma bardzo wygodny dozownik - coraz bardziej lubię tego typu rozwiązanie w kosmetykach (bez zbędnych nakrętek oraz klapek, które lubią się łamać). Skrywa w sobie 200 ml płynu, który jest wydajny - wystarcza na ok. półtorej miesiąca codziennego używania do demakijażu czy odświeżania twarzy w ciągu dnia. Kosztuje kilka złotych (chyba niecałe 5 zł) - według mnie jest to śmiesznie niska kwota, jak za tak dobry kosmetyk.

Mam nadzieję, że w przypadku tego płynu micelarnego nie powtórzy się historia, jaka spotkała biedronkowy zielony krem do rąk. Jest to świetny produkt i szkoda by było, gdyby go zabrakło.


Używałyście kiedyś płynu micelarnego BeBeauty? Co o nim sądzicie?
 A może macie innych faworytów w tej kategorii?


piątek, 18 października 2013

Chusteczki odświeżające Cleanic

Nie wiem, jak Wy, ale ja bardzo często myję ręce. Nie tylko dlatego, że rodzice mnie tak nauczyli - po prostu czuję taką potrzebę po powrocie do domu/wejściu do jadłodajni/pubu/skorzystaniu z toalety/przed posiłkiem. O ile w domu czy jadłodajni nie ma problemu ze znalezieniem umywalki i mydła, o tyle większy problem jest w centrach handlowych, gdzie łazienki niekoniecznie znajdują się koło barów szybkiej obsługi, czy pociągach - wyciągam w wagonie kanapkę i zamierzam ją zjeść, ale wcześniej tymi samymi rękoma kupowałam bilet, otwierałam drzwi do przedziału, dotykałam różnych rzeczy przeznaczonych do użytku publicznego (nie mówiąc już o korzystaniu z pociągowej toalety...). I co wtedy? Mój mózg nie pozwala mi zjeść brudnymi rękoma, nie i koniec. 

Wcześniej jakoś nie miałam świadomości, że istnieje coś takiego, jak chusteczki odświeżające - prędzej wiedziałam o istnieniu żelu antybakteryjnego, którego cena mogła pozostawiać wiele do życzenia. I wtedy przyszła do mnie paczka od Cleanic ;)



Na stronie producenta możemy przeczytać, że chusteczki zostały nasączone płynem antybakteryjnym i zostały zaprojektowane do szybkiego odświeżania oraz oczyszczania w ciągu dnia, zarówno w pracy, jak i w podróży. Posiadają kwiatowy zapach, który zapewnia długotrwałe uczucie świeżości. Dodatkowo małe, estetyczne opakowanie z wygodnym systemem zamykania sprawia, że produkt idealnie nadaje się do każdej kobiecej torebki.




Zostałam posiadaczką dwóch wersji zapachowych - Clean&Chic oraz Pure&Glamour i muszę przyznać, że obie wersje przypadły mi do gustu - są świeże, orzeźwiające, ale i bardzo intensywne, co nie wszystkim może przypaść do gustu. Po użyciu tych chusteczek ich zapach jeszcze długo utrzymuje się w powietrzu i na dłoniach. Podręczne opakowanie sprawia, że zmieszczą się nawet do najmniejszej torebki, natomiast zawiera 15 sztuk dobrze nawilżonych chusteczek.




Opakowanie jest wygodne - jego zawartość wydobywa się bezproblemowo (otwór jest w sam raz ;)), a lep bardzo dobrze trzyma. I teraz najważniejsze, czyli funkcjonalność i działanie omawianych chusteczek - jak dla mnie bez zarzutu ;) Dłonie są odświeżone, odkażone (i co ważne - nie lepią się! - chusteczki nie pozostawiają żadnego filmu) i spokojnie można po użyciu produktu Cleanic przystąpić do spożywania posiłków ;) Na dodatek jedną chusteczkę w krótkim odstępie czasu można wykorzystać wielokrotnie, gdyż nie traci ona swojego nawilżenia natychmiast po wyjęciu z opakowania, lecz dopiero po kilku minutach. Dostępne są praktycznie w każdej drogerii za kilka złotych, ostatnio widziałam je w Biedronce ;)

Podsumowując - jestem zadowolona z opisywanych przeze mnie chusteczek i wiem, że na pewno w przyszłości jeszcze po nie sięgnę.


Czy używacie chusteczek odświeżających? Znacie propozycję od marki Cleanic?


środa, 9 października 2013

Jedwab w płynie Green Pharmacy

Dawno mnie tutaj nie było, oj dawno, dlatego chciałabym się z Wami przywitać po mojej długiej nieobecności na blogu. Mojej absencji winna była nauka do egzaminu wstępnego na aplikację, ale osoby, które odwiedzały wcześniej to miejsce, zapewne o tym wiedzą ;) Wszystko poszło zgodnie z planem, a ja zyskałam więcej czasu na bywanie w moim internetowym zakątku. 

Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami opinia na temat pewnego serum, które towarzyszyło mi przez całe wakacje, a od niedawna zużywam już drugą buteleczkę. Tak, jak w temacie niniejszej notki, mowa jest o jedwabiu z Green Pharmacy.


Według producenta jest to bardzo silnie skoncentrowane serum, które wygładza końcówki włosów i przeciwdziała ich rozdwajaniu, dla efektu jednolitych włosów na całej ich długości. Przeznaczone do włosów: cienkich, delikatnych, łamliwych, uwrażliwionych na wskutek działania czynników chemicznych i/lub mechanicznych, przemęczonych zabiegami fryzjerskimi. Dzięki lekkiej formule nie obciąża włosów. Olejki ryżowy i kameliowy regenerują uszkodzoną strukturę włosa i chronią końcówki przed rozdwajaniem. 100% ekstrakt aloesu i olejek cedrowy nawilżają przesuszone partie włosów przywracając im lśniący, zdrowy wygląd.


Poniżej skład:

Cyclopentasiloxane pełni funkcję rozpuszczalnika, dodatkowo zmiękcza włos, dimeticonol zapobiega pienieniu się, ponadto również zmiękcza włos, dalej mamy wysoko w składzie oliwę z oliwek, wyciąg z liści aloesu, olej ryżowy, olej kameliowy, olej cedrowy syberyjski, potem już zapachy i konserwanty. Jak widać, jedwab z Green Pharmacy z jedwabiem nie ma właściwie nic wspólnego, praktycznie same oleje i za to lubię ten specyfik ;)



Muszę przyznać, że ten kosmetyk wyparł z mojej pielęgnacji biovaxowe serum A+E. Skład omawianego przeze mnie produktu to praktycznie same oleje, a swoją funkcję pełni równie dobrze, co serum z Biovaxa. Włosy są zabezpieczone, nie łamią się, nie rozdwajają (ostatnio włosy podcinałam w sierpniu i od tamtej pory nie zauważyłam rozdwojonej czy złamanej końcówki). Obietnice producenta nie są puste - serum naprawdę przeciwdziała rozdwajaniu włosów. Oleje to nie silikony - one działają na strukturę włosa, nie dają sztucznego, krótkotrwałego efektu. Nie zauważyłam obciążenia, natomiast włosy oczyszczam jak zawsze, raz na kilka tygodni.

Serum (kilka kropel) stosowałam po każdym myciu, na mokre końcówki i do połowy długości włosów oraz na ich spodnią warstwę. Jedna buteleczka o pojemności 30 ml wystarczyła na 3 miesiące regularnego stosowania. Wygodna pompka nie pozwala na przesadzenie z ilością - już po pierwszym użyciu wiedziałam, ile produktu potrzebuję. Zapach ma ładny, delikatny, nienachalny i nie wyczuwalny po nałożeniu na włosy. Jest dostępny w wielu drogeriach, ja swoje serum kupuję w Rossmannie za ok. 10 zł.

Jedwab z Green Pharmacy niewątpliwie stał się moim ulubieńcem i z pewnością nie będę go szczędzić moim włosom, zwłaszcza teraz, gdy zbliża się sezon kurtek i szalików



Zabezpieczacie włosy?
Jacy są Wasi ulubieńcy w tej kategorii? 


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety

aktualizacja dlugości (1) Alterra (9) analiza składu (3) Babydream (3) Baltic Sand (1) Be Beauty (2) bebeauty (1) Bell (1) Bielenda (1) Biovax (5) blogi kręconowłosych (1) Cassia (2) cellulit (1) CG (5) chusteczki do demakijażu (1) Cleanic (3) color mania (1) cynk (1) czytelnicze podsumowanie miesiąca (7) demakijaż (3) dor (1) dzikie wyzwanie (4) ecotools (1) Facelle (1) fennel (1) film (1) Firmoo (1) FLOS-LEK (2) glinka biała (1) Gloria (1) Golden Rose (1) Google (2) gradient manicure (2) granat i aloes (2) Green Pharmacy (1) Happy per aqua (1) haul (3) inspiracje (4) Inspired by places (8) Intouchables (1) Isana z babassu (3) Jantar (2) jedwab (1) Joanna (4) Joanna Naturia (2) Kallos Latte (1) krem (1) krem brązujący (1) krem do rąk (3) krem do twarzy (1) krem na dzień (1) kryzys (1) lakier do paznokci (22) lakier piaskowy (1) Liebster Blog (1) Lovely (2) makijaż (1) manicure (5) masaże (1) maseczka (1) maseczka sandałowa (1) maska (7) masło kakaowe (1) MIYO (1) mleczko samoopalające (1) moje włosy w pigułce (1) odżwyka (3) oferta Biedronka (1) olej (2) olejek pod prysznic (1) olejki (1) opolskie spotkanie bloggerek kosmetycznych (2) paznokcie (2) peeling (1) peeling kawowy (1) petycja (1) pianka do włosów (1) pielęgnacja włosów (18) Piękno dla rodziny (1) płukanka (1) pomadki (1) recenzja (20) ręcznikowanie (1) Rossman (1) scrub do ciała (1) seriale (1) serum A+E (1) spirulina (1) spray przyspieszający opalanie (1) spray YR (1) stylizacja (3) SunOzon (1) szampon (3) ślubne inspiracje - fryzury (1) tag (5) tonik (1) trendy w urodzie (1) tusz do rzęs (1) Vichy (1) Wibo (8) włosowe podsumowanie (17) włosy (1) woda kolońska (1) woda perfumowana (1) wypadanie włosów (3) Yves Rocher (13) zabezpieczanie (1) Zainspiruj się naturą (6) zakątek czytelniczy (1) Ziaja (4) ZSK (1) żel do włosów (1) żel lniany (3) żel mrożący (2)