czwartek, 27 września 2012

Spectacular me - tusz do rzęs Lovely

Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam jedno z moich tegorocznych odkryć - jest nim tusz do rzęs marki Lovely - Spectacular me (pogrubiający).




Kupiłam go za namową koleżanki w maju tego roku. Pierwsze zdziwienie - cena (oscyluje w granicach 9-10 zł). Podeszłam do tego tuszu bardzo ostrożnie, myśląc sobie, że niemożliwe, że może być dobry za taką cenę. Jednak skończył mi się mój Maybelline Define A-Lash, a oczywiście nie dysponowałam zbyt dużą gotówką, więc postanowiłam jednak spróbować. Od tego czasu zużywam właśnie drugie opakowanie tego tuszu i już wiem, że na pewno się nie rozstaniemy :)


Szczoteczka w żadnym wypadku nie może imponować :) Jest zwykła, prosta, bez żadnych ulepszeń, ale dzięki swojej prostocie bardzo dobrze mi się z nią pracuje - tuszu jest w sam raz na jedną warstwę na jednym oku (ja zwykle smaruję dwie).



Ten tusz nie jest wodoodporny. Na początku budziło to moje wątpliwości, gdyż wcześniej używałam wyłącznie wodoodpornych, aczkolwiek okazało się, że absolutnie nie jest to problemem. Tusz się nie rozmazuje, nie odbija na powiekach (oczywiście zaraz po jego nałożeniu trzeba chwilę odczekać, aby dobrze wysechł). Nie tworzy grudek - daje natomiast bardzo naturalny efekt, który szalenie mi się podoba. 

W tym miejscu powinnam chyba nadmienić, że los (tudzież geny :)) był dla mnie hojny, jeżeli chodzi o rzęsy :) Są czarne, grube, dość długie i ładnie wywinięte (to jest chyba efekt noszenia okularów). W związku z tym nie jestem jakoś szczególnie wymagająca w przypadku tuszy do rzęs - w zasadzie mogłabym ich nie używać, aczkolwiek dla mnie jest to uzupełnienie makijażu oka i dziwnie się czuję, mając pomalowane powieki, gdy rzęsy pozostają jakby gołe. Jednak ten tusz jeszcze bardziej je wydłuża (a teoretycznie producent na opakowaniu tego nie zapewnia) i pogrubia, ładnie podkreśla linię rzęs, przyciemniając ją. Nie wiem, jak będzie się sprawdzał u osób z jasnymi i krótkimi rzęsami.






Wydajność - jedno opakowanie wystarczyło mi na około 3 miesiące. Nie jest to może spektakularny wynik (zdarzało się, że jeden tusz miałam półtorej roku), ale i tak uważam, że warto go mieć, a chociaż wypróbować.

W tym miejscu powinno pojawić się zdjęcie mojego oka przed i po użyciu tej maskary, ale może mi wybaczycie jego brak - nie jestem jeszcze na tyle odważna, by w ten sposób tutaj zadebiutować :)

Podsumowując - ja nie dostrzegam w tym tuszu żadnych wad. Jak mówi moja koleżanka - "daje taki sam efekt jak te wszystkie mejbeliny, a jest trzy razy tańszy" :) Tym oto pozytywnym akcentem kończę moją recenzję mając nadzieję, że Wam się przydała :)

Moja ocena
5/5

Miałyście kiedyś do czynienia z tym tuszem? Jakie są Wasze opinie?

Pozdrawiam!


wtorek, 25 września 2012

"Piękno dla rodziny" w Biedronce - nowe okazje

Biedronka już kolejny raz kusi nas ciekawymi ofertami - ostatnio były to kosmetyki marki Bell, a od środy będzie to Eveline. Oto najnowsza gazeta promocyjna, oferta obowiązywać będzie od jutra do 9 października (kolejność zdjęć jest przypadkowa, naprawdę nie wiem, jak walczyć z bloggerem :)).



















Ja się na pewno skuszę na płyny do płukania ust (szkoda, że w promocji będą tylko 250 ml), szczoteczkę do zębów, dezodorant, organizer na kosmetyki no i lakiery do paznokci :) Zastanawiam się nad którymś balsamem do ciała i cieniami do powiek z Eveline. Czy któraś z Was używa ich może i mogłaby powiedzieć coś więcej na ich temat?

W ogóle napadłam wczoraj na jedną z Biedronek w moim mieście, celem sprawdzenia, czy mają jeszcze dostępne zielone kremy do rąk. No i mieli. Wzięłam ostatnie 5 sztuk :) Mam nadzieję, że wystarczą na długo :)

Przyciągnęło coś Waszą uwagę w najnowszej biedronkowej ofercie? :)



poniedziałek, 24 września 2012

Włosowe inspiracje, część 2

Dzisiaj garść włosowych inspiracji :)

Wpadło Wam coś w oko?










Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony hairspo.pl


środa, 19 września 2012

Color mania Lovely (nr 178) - soczysty róż

Pogoda dzisiaj u mnie nie dopisuje, dlatego na poprawienie humoru - róż na paznokciach :)

Jest to lakier z serii Color mania firmy Lovely, nr 178, mój najnowszy zakup. Pierwsza warstwa kryje nie najlepiej, za to drugą osiąga się już kolor, jaki widzimy w buteleczce. Pędzelek długi  i szerokością idealny na trzy mazy na paznokciu. Konsystencja - trochę zbyt rzadka jak dla mnie. Lakier zawiera delikatne drobinki, dzięki czemu bardzo ładnie się mieni. Koszt - około 5 zł za 9 ml.




Tutaj dość dobrze widać te  drobinki ;)

Z trwałością tego lakieru jest średnio - na trzeci dzień (mimo utwardzacza) są już odpryski i starte końcówki.

Bardzo podoba mi się ten kolor i na pewno będę często do niego wracać, mimo niesatysfakcjonującej mnie trwałości. Jestem ciekawa, jak sprawdzi się w kombinacjach z innymi kolorami ;)

Pozdrawiam!


poniedziałek, 17 września 2012

Podsumowanie drugiego miesiąca walki z wypadającymi włosami

Dzisiaj przyszedł czas na podsumowanie drugiego miesiąca mojej walki z wypadającymi włosami. Mogę stwierdzić z całkowitą pewnością, że jest ono już na normalnym poziomie i nie stwarza już powodu do niepokojów ;) Najwięcej włosów wypada mi podczas mycia, w ciągu dnia kilka włosów znajdę na gumce, to wszystko.

Niestety po dwóch tygodniach od pierwszego podsumowania musiałam odstawić pokrzywę, gdyż mimo brania witaminy B complex, wyskakiwały mi niemiłe niespodzianki na ustach. Zrezygnowałam również z płukanek ze skrzypu, ponieważ wysuszały mi włosy. Nie zaniechałam jednak wcierania Jantaru codziennie w skalp oraz używania olejku wzmacniającego z Green Pharmacy co2-3 mycie. 

Z pokrzywy rezygnuję teraz na jakiś czas, Jantar będę wcierać w skórę głowy co mycie (czyli co drugi, trzeci dzień) oraz dalej będę używać olejku z GP co 2-3 mycie, póki go nie skończę (dość wydajny jest, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że nie stosuje się go często i że smaruje się nim tylko skórę głowy). Myślę, że taka profilaktyka wystarczy (jak nie, to drożdże pójdą w ruch, na razie jeszcze się wzbraniam :)) Co Wy o tym myślicie? 

Pozdrawiam!


czwartek, 13 września 2012

Włosowy eksperyment, czyli co tak naprawdę mam na głowie ;)

Tak, jak zapowiadałam w poście o włosowym podsumowaniu sierpnia, pokusiłam się w tym miesiącu o mały eksperyment włosowy, a mianowicie... Zero stylizatorów w postaci żeli i pianek po myciu włosów! Chciałam zobaczyć, w jakim stanie są moje włosy i czy faktycznie udało mi się wydobyć skręt.

Oto, co zrobiłam:
  • umyłam włosy Facelle Sensitive,
  • nałożyłam odżywkę b/s Joanna Naturia pokrzywa i zielona herbata,
  • końce zabezpieczyłam jedwabiem z Biovaxu,
  • nałożyłam na włosy pieluchę (ręcznikowanie).
Jak widać - zero masek, olejów, żeli i pianek. Trochę się bałam, co to wyjdzie, ale efekt muszę przyznać przeszedł moje oczekiwania:




Zdjęcia są zrobione kilka godzin po wyschnięciu, więc i skręt jest troszkę luźniejszy, są trochę napuszone, ale ja jestem zadowolona ;) Okazuje się, że udało mi się go wydobyć i że są w całkiem niezłym stanie! Oczywiście bez stylizatorów taki stan rzeczy nie przetrwał nocy, co mi jednak zupełnie nie przeszkadzało, związałam je i już ;)

Włosy schły tak samo długo, jak po nałożeniu żelu, a szczerze powiedziawszy myślałam, że ten czas będzie krótszy. 

W sumie wyszło na to, że stylizatory nie odgrywają już w moim przypadku aż tak dużej roli, jak na początku mojej przygody z włosomaniactwem ;) Niemniej jednak utrwalają skręt i jeszcze bardziej go podkręcają, ale to, czego efekt widać na zdjęciach, daje mi ogromną satysfakcję, bo widać wyniki mojej pracy ;)

A jak u Was ze stylizatorami? Używacie, nie używacie, jak działają na Wasze włosy?

 

wtorek, 11 września 2012

Włosowe podsumowanie sierpnia

Kolejny miesiąc minął nawet nie wiedzieć kiedy. Z moimi włosami nie działo się zbyt wiele - pomijając mały kryzys, który chyba się zakończył.

Czego używałam w sierpniu?

SZAMPONY 
- Facelle
- Alterra morela i pszenica (dwa razy do oczyszczenia)

ODŻYWKI
- d/s - Isana z babassu, Schauma Krem i Olejek (użyłam tylko raz, nie najlepiej zadziałała na moje włosy), Garnier AiK (do masek nawilżających i pod olej)
- b/s - Joanna Naturia pokrzywa i zielona herbata, zielony krem do rąk z Biedronki

MASKI
- Biovax do włosów ciemnych

OLEJE
- olej lniany
- olej rycynowy
- olejek Alterra limetka i aloes

STYLIZATORY
- żel lniany
- żel Isana męski pomarańczowy
- spray YR

INNE
- płukanka malinowa YR
- płukanka lniano-octowa
- jedwab Biovax do zabezpieczania końcówek

Jak widać powyżej, w sierpniu używałam mniej kosmetyków do włosów, niż dla porównania w lipcu.

Co nowego słychać w mojej pielęgnacji?
Zawsze, ale to zawsze po myciu zabezpieczam końcówki! 13 sierpnia byłam u fryzjera, który ściął mi moje nierówne i połamane końce i teraz chcę zapobiec ponownemu łamaniu się włosów. Zakupiłam serum A+E z Biovaxa, silikon na pewno bardzo mi w tym pomoże ;)

Stawiam głównie na nawilżanie. Temperatura oraz słońce niestety niezbyt korzystnie wpłynęły na kondycję moich włosów, dlatego będę teraz je głównie nawilżać i starać się utrzymać to nawilżenie. Tak więc w ruch idą wszelkiego rodzaju maseczki nawilżające ;)

W sierpniu wykończyłam maskę Biovax do włosów ciemnych, teraz przyszła kolej na Joannę Naturię, maseczkę nawilżającą miód i cytryną (KWC). 

Raz dosłownie użyłam odżywkę Schauma Krem i Olejek (KWC) i oddałam ją siostrze - włosy były po niej  bardzo sztywne, skręt nijaki (wychodzi na to, że proteiny nawet w takiej ilości mi nie służą).

Przeprowadziłam również mały eksperyment włosowy, ale poświęcę mu osobny post w niedalekiej przyszłości ;)

Pisanie pisaniem, a teraz czas na zdjęcia ;)


Jak widać, jest znacznie lepiej, ale ciągle walczymy o wydobycie i utrwalenie skrętu ;)

W razie pytań odnośnie mojej pielęgnacji włosów - piszcie śmiało w komentarzach, na wszystkie odpowiem ;)


piątek, 7 września 2012

Żel mrożący Joanna

źródło: superkoszyk.pl
Dawno nie pojawiła się u mnie recenzja włosowego kosmetyku, tym samym dzisiaj zaprezentuję Wam żel do włosów, żeby nie było nudno ;)

Żel mrożący z Joanny był pierwszym żelem drogeryjnym, jakiego miałam sposobność używać. Swoją drogą, na początku mojej lektury o pielęgnacji włosów kręconych i fal, nie mogłam uwierzyć, że loki można utrwalać za pomocą żelu - on bardziej kojarzył mi się z takimi dziwacznymi fryzurami u facetów (włosy postawione do góry, bądź w różne strony). Jednak ta historia jest już za mną i teraz nie wyobrażam sobie stylizować moje włosy bez choćby minimalnej kapki żelu (czy to drogeryjnego, czy lnianego).

Na KWC nie można niestety znaleźć zbyt wielu komentarzy na temat tego żelu, więc mam nadzieję, że moja recenzja będzie pomocna.

Na początek - opis ze strony joanna.pl:
Już teraz w zasięgu reki możesz mieć Mrożący żel Styling Effect. Specjalnie dla Ciebie opracowaliśmy recepturę, która pozawala na maksymalnie ekstremalną stylizację Twojej fryzury. Dzięki zastosowaniu żelu otrzymasz:
- megamocne utrwalenie
- długotrwały efekt stylizacyjny
- proste i szybkie wymodelowanie
.

Moja opinia:
Żel kupiłam w Rossmannie za cenę około 8-9 zł. Opakowanie jest dość poręczne, nie ma problemu z wyciśnięciem produktu, jednak przy jego końcówce napotkałam problem, gdyż żel nie chciał się wycisnąć z tubki, musiałam ją rozciąć (bez tego jego dość duża  ilość po prostu by się zmarnowała), więc za to daję już minus. Konsystencja - bardzo gęsta (w porównaniu do męskiego żelu Isana z pomarańczowym nadrukiem).

Na początku dość ostrożnie podchodziłam do tego żelu (myślę, że do jakiegokolwiek pierwszego mojego żelu drogeryjnego tak bym podchodziła) - bałam się obciążenia, sklejenia, oklapnięcia włosów. Z biegiem czasu nakładałam go coraz więcej i można powiedzieć - wyczułam, jaka ilość jest dla nich wystarczająca, aby moje loko-fale były dobrze utrwalone (a że ten żel dobrze utrwala, to nie mam najmniejszych wątpliwości :)). Po pewnym czasie zauważyłam, że powoduje on u mnie wysuszenie włosów (nałożenie najpierw żelu lnianego ogranicza ten efekt) oraz że je plącze, pomimo używania odżywki b/s. Za to kolejny minus, gdyż żel z Isany, o którym wspomniałam wcześniej, tego nie robi. 

Wydajność - jak dla mnie bardzo duża, mimo że wcale nie oszczędzałam tego żelu i jeszcze dałam sporą odlewkę koleżance (jednak wiem, że są osoby, które tubkę zużywają w tydzień:)). 

Zapach - nie jest jakiś szczególny, nawet nie potrafię sobie go przypomnieć i nie czuć go na włosach.

Generalnie uważam ten żel za dobry produkt - dobrze utrwala skręt, włosy łatwo dają się po nim odgnieść i po prostu mnie zadowalają, dlatego naprawdę go polecam, pomimo jego wysuszającego i plączącego defektu.

Moja ocena
3+/5 (byłoby 4/5, gdyby końcówkę żelu dało się łatwiej wydostać z tubki)

Znacie ten żel? Co o nim sądzicie? Ja teraz męczę tą Isanę pomarańczową, jaki żel mogłybyście mi jeszcze polecić? :)

Pozdrawiam w ten piękny i ciepły wieczór (piszę tą notkę na balkonie:))


poniedziałek, 3 września 2012

Kropeczkowo

Dzisiaj znowu lakierowo, tym razem post z serii jestę manicurę ;)

W roli kropek - nudziak Wibo, którego przedstawiałam Wam wczoraj, a na serdecznym palcu również Wibo, jak dla mnie odcień różu (był głównym bohaterem mojego manicure z Inspired by places - Japonia).

W roli głównej - brąz również Wibo - z serii Wild Thing.






Na wszystko nałożyłam utwardzacz, również z Wibo :] Nic na to nie poradzę, że bardzo lubię tą markę a mają naprawdę godne uwagi produkty.A utwardzacz moim zdaniem spisuje się bardzo dobrze, pomijając już w ogóle trwałość lakierów.

Pozdrawiam!


PS Niedługo sierpniowe podsumowanie pielęgnacji włosów ;)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety

aktualizacja dlugości (1) Alterra (9) analiza składu (3) Babydream (3) Baltic Sand (1) Be Beauty (2) bebeauty (1) Bell (1) Bielenda (1) Biovax (5) blogi kręconowłosych (1) Cassia (2) cellulit (1) CG (5) chusteczki do demakijażu (1) Cleanic (3) color mania (1) cynk (1) czytelnicze podsumowanie miesiąca (7) demakijaż (3) dor (1) dzikie wyzwanie (4) ecotools (1) Facelle (1) fennel (1) film (1) Firmoo (1) FLOS-LEK (2) glinka biała (1) Gloria (1) Golden Rose (1) Google (2) gradient manicure (2) granat i aloes (2) Green Pharmacy (1) Happy per aqua (1) haul (3) inspiracje (4) Inspired by places (8) Intouchables (1) Isana z babassu (3) Jantar (2) jedwab (1) Joanna (4) Joanna Naturia (2) Kallos Latte (1) krem (1) krem brązujący (1) krem do rąk (3) krem do twarzy (1) krem na dzień (1) kryzys (1) lakier do paznokci (22) lakier piaskowy (1) Liebster Blog (1) Lovely (2) makijaż (1) manicure (5) masaże (1) maseczka (1) maseczka sandałowa (1) maska (7) masło kakaowe (1) MIYO (1) mleczko samoopalające (1) moje włosy w pigułce (1) odżwyka (3) oferta Biedronka (1) olej (2) olejek pod prysznic (1) olejki (1) opolskie spotkanie bloggerek kosmetycznych (2) paznokcie (2) peeling (1) peeling kawowy (1) petycja (1) pianka do włosów (1) pielęgnacja włosów (18) Piękno dla rodziny (1) płukanka (1) pomadki (1) recenzja (20) ręcznikowanie (1) Rossman (1) scrub do ciała (1) seriale (1) serum A+E (1) spirulina (1) spray przyspieszający opalanie (1) spray YR (1) stylizacja (3) SunOzon (1) szampon (3) ślubne inspiracje - fryzury (1) tag (5) tonik (1) trendy w urodzie (1) tusz do rzęs (1) Vichy (1) Wibo (8) włosowe podsumowanie (17) włosy (1) woda kolońska (1) woda perfumowana (1) wypadanie włosów (3) Yves Rocher (13) zabezpieczanie (1) Zainspiruj się naturą (6) zakątek czytelniczy (1) Ziaja (4) ZSK (1) żel do włosów (1) żel lniany (3) żel mrożący (2)