Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam jedno z moich tegorocznych odkryć - jest nim tusz do rzęs marki Lovely - Spectacular me (pogrubiający).
Kupiłam go za namową koleżanki w maju tego roku. Pierwsze zdziwienie - cena (oscyluje w granicach 9-10 zł). Podeszłam do tego tuszu bardzo ostrożnie, myśląc sobie, że niemożliwe, że może być dobry za taką cenę. Jednak skończył mi się mój Maybelline Define A-Lash, a oczywiście nie dysponowałam zbyt dużą gotówką, więc postanowiłam jednak spróbować. Od tego czasu zużywam właśnie drugie opakowanie tego tuszu i już wiem, że na pewno się nie rozstaniemy :)
Szczoteczka w żadnym wypadku nie może imponować :) Jest zwykła, prosta, bez żadnych ulepszeń, ale dzięki swojej prostocie bardzo dobrze mi się z nią pracuje - tuszu jest w sam raz na jedną warstwę na jednym oku (ja zwykle smaruję dwie).
Ten tusz nie jest wodoodporny. Na początku budziło to moje wątpliwości, gdyż wcześniej używałam wyłącznie wodoodpornych, aczkolwiek okazało się, że absolutnie nie jest to problemem. Tusz się nie rozmazuje, nie odbija na powiekach (oczywiście zaraz po jego nałożeniu trzeba chwilę odczekać, aby dobrze wysechł). Nie tworzy grudek - daje natomiast bardzo naturalny efekt, który szalenie mi się podoba.
W tym miejscu powinnam chyba nadmienić, że los (tudzież geny :)) był dla mnie hojny, jeżeli chodzi o rzęsy :) Są czarne, grube, dość długie i ładnie wywinięte (to jest chyba efekt noszenia okularów). W związku z tym nie jestem jakoś szczególnie wymagająca w przypadku tuszy do rzęs - w zasadzie mogłabym ich nie używać, aczkolwiek dla mnie jest to uzupełnienie makijażu oka i dziwnie się czuję, mając pomalowane powieki, gdy rzęsy pozostają jakby gołe. Jednak ten tusz jeszcze bardziej je wydłuża (a teoretycznie producent na opakowaniu tego nie zapewnia) i pogrubia, ładnie podkreśla linię rzęs, przyciemniając ją. Nie wiem, jak będzie się sprawdzał u osób z jasnymi i krótkimi rzęsami.
Wydajność - jedno opakowanie wystarczyło mi na około 3 miesiące. Nie jest to może spektakularny wynik (zdarzało się, że jeden tusz miałam półtorej roku), ale i tak uważam, że warto go mieć, a chociaż wypróbować.
W tym miejscu powinno pojawić się zdjęcie mojego oka przed i po użyciu tej maskary, ale może mi wybaczycie jego brak - nie jestem jeszcze na tyle odważna, by w ten sposób tutaj zadebiutować :)
Podsumowując - ja nie dostrzegam w tym tuszu żadnych wad. Jak mówi moja koleżanka - "daje taki sam efekt jak te wszystkie mejbeliny, a jest trzy razy tańszy" :) Tym oto pozytywnym akcentem kończę moją recenzję mając nadzieję, że Wam się przydała :)
Moja ocena
5/5
Miałyście kiedyś do czynienia z tym tuszem? Jakie są Wasze opinie?
Pozdrawiam!