niedziela, 29 lipca 2012

Inspired by places - Maroko

Hej!

Dzisiaj kolejna odsłona Inspired by places - Maroko.



Mój manicure jest troszeczkę spóźniony, gdyż w ogóle nie miałam pomysłu na Maroko... Zawsze kojarzyło mi się ono z wielobarwnością i długo zastanawiałam się, jaki motyw wybrać. Stwierdziłam, że postawię na klasykę z małym urozmaiceniem i oto, co wyszło:





Aparat w ogóle nie chciał ze mną współpracować, stąd tylko jedno zdjęcie.

Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)

Pozdrawiam!


piątek, 27 lipca 2012

CG (cz.5) - stylizacja krok po kroku

Hej!

Ostatnio z serii postów o Curly Girl pojawiła się notka o stylizacji - czego używam. Dzisiaj przyszła kolej na notkę w stylu - ale jak tego używam?

Po kolei:
  • zaraz po umyciu włosów na ociekające nakładam odżywkę b/s (używam tych odżywek z serii Joanna Naturia, w tym momencie mam mak i bawełna),
  • osuszam delikatnie włosy ręcznikiem/pieluchą/t-shirtem,
  • na wilgotne włosy nakładam stylizatory - elementem stałym jest żel lniany (zwykle dochodzi do niego pianka oraz żel drogeryjny), ważne jest, aby żel lniany nałożyć jeszcze przed drogeryjnym, gdyż może on wysuszać włosy,
  • teraz przychodzi czas na ręcznikowanie (więcej informacji na ten temat znajdziecie tu oraz tu); używam do niego pieluchy - generalnie wygląda to tak:
źródło: wizaz.pl
  • z takim turbanem na głowie chadzam sobie 15 minut albo i dłużej, jeżeli mam coś do zrobienia i niekoniecznie chcę, aby włosy majtały mi się po plecach,
  • po zdjęciu turbanu pozwalam włosom wyschnąć naturalnie, gdy brak mi czasu - suszę je suszarką z dyfuzorem; po wyschnięciu/wysuszeniu odgniatam powstałe strąki, do momentu, aż żel puści i moim oczom ukażą się ładne puchate faloloki ;)

Pozdrawiam!

środa, 25 lipca 2012

Miał być zachwyt, a jest mały koszmarek, czyli krem na dzień brązujący Alterra do cery mieszanej i normalnej

źródło: rossnet.pl
Hej!

Niedaleka przyszłość nadeszła a wraz z nią recenzja kremu brązującego na dzień Alterra. Chwaliłam się jego kupnem w tym poście. Pierwsze nasze spotkanie było naprawdę udane, no ale poznaliśmy się troszkę bliżej.

Opis ze strony wizaz.pl
Tonujący krem na dzień z wartościowym olejem z pestek brzoskwini oraz odświeżającym ekstraktem z arbuza nadaje cerze lekkiego kolorytu posiadając dodatkowo właściwości matujące. Dzięki starannie opracowanej kompozycji roślinnych substancji aktywnych krem pielęgnuje skórę. Zestaw pigmentów identycznych z naturalnymi nadaje skórze delikatny koloryt i pozwala pokryć jej niedoskonałości. Wartościowe połączenie oliwy z oliwek (z kontrolowanej biologicznie uprawy), oleju z jojoby z woskiem pszczelim nadaje skórze sprężystości. Roślinna gliceryna dostarcza jej dobroczynnego nawilżenia. Delikatny, owocowy zapach zapewnia uczucie przyjemnej pielęgnacji.
Gwarantowane cechy produktu:
- nie zawiera syntetycznych barwników, substancji zapachowych i konserwujących,
- bez silikonów, parafiny i innych związków olejów mineralnych,
- tam, gdzie to tylko możliwe, zastosowane składniki roślinne pochodzą z kontrolowanych biologicznie upraw i dziko rosnących zbiorów,
- dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie.

Moja opinia
Właściwie to nie bardzo wiem, od czego zacząć. Na pewno jest wydajny oraz łatwodostępny (kupicie go w każdym Rossmannie). Cena oscyluje w okolicach 10 zł, ja go kupiłam w promocji za 7,99 zł. Co mnie uwiodło w tym kremie, to zapach - jest bardzo delikatny, kwiatowy, utrzymuje się na skórze dość długo, ale zupełnie nie przeszkadza. Pojemność - 50 ml. Łatwo można wycisnąć krem z tubki, czasem aż za łatwo - krem trochę wycieka z opakowania i gromadzi się w zakrętce, co mnie lekko denerwuje. Skóra po nim jest bardzo gładka i delikatna, za to duży plus. No i nie zapycha, to trzeba mu przyznać. I właściwie tutaj "plusy" już się kończą...

Okropnie ciężko nakłada się ten krem. Solo jest to praktycznie w ogóle niemożliwe - roluje się pod palcami i nie wiadomo, gdzie jest twarz dobrze posmarowana, a gdzie nie. Grudki tworzą się nawet od delikatnego wklepywania, po prostu koszmar. Gdy wymieszamy go z jakimkolwiek innym kremem, jest troszkę lepiej, ale rolowania niestety nie da się wykluczyć (przynajmniej w moim przypadku). 

Nie kryje niedoskonałości. Nie oczekiwałam od niego cudów przy niedoskonałościach "większego kalibru", od tego jest podkład i korektor, ale nawet zaczerwienień nie jest w stanie zamaskować. Na pewno wynika to z faktu, że mieszam go z innymi kremami, ale skoro w pojedynkę wręcz nie da się go nałożyć jak należy...

Kolorytu też jakoś specjalnie nie wyrównuje. No ale cóż, wśród gwarantowanych cech produktu nie znajdujemy takich rzeczy, jak krycie czy wyrównanie kolorytu, jedynie co - dobrą tolerancję przez skórę - a krem faktycznie nie podrażnia.

Na pewno jest to jakaś alternatywa dla podkładu w takie upalne dni, jakie mieliśmy niedawno przyjemność doświadczać oraz jakie zapowiadają ;) Prawdę powiedziawszy, ten brak krycia mi jakoś specjalnie nie przeszkadza, gdyż nie mam kłopotliwej cery, aczkolwiek jego nakładanie jest naprawdę koszmarne - trzeba się kilka razy dobrze przejrzeć w lustrze, czy czasem nie zostały na twarzy drobne ciemne "okruszki" kremu.

Moja ocena
3/5
Używałyście kiedyś tego kremu? Co o nim sądzicie? A może polecacie jakiś inny tonujący, który nie sprawia takich problemów?

Pozdrawiam!


niedziela, 22 lipca 2012

Walka z wypadającymi wlosami

Hej!

Zauważyłam ostatnio, że bardzo wypadają mi włosy. Bardziej, niż zwykle... Nie mam pojęcia, czym to może być spowodowane, nie przyjmuję żadnych leków (oprócz tabletek antykoncepcyjnych, ale to już kilka lat, nie robię teraz żadnej przerwy, więc ciągle jest zachowany status quo). Nowych kosmetyków do włosów też nie używam, zresztą przy nakładaniu ich zawsze omijam skórę głowy. Może to ta wariująca pogoda?

W każdym bądź razie, wdrożyłam w życie taki mały plan walki z wypadającymi włosami. Wygląda on następująco:
  • codziennie kubek pokrzywy,
  • 1-2 razy w tygodniu przed myciem wmasowuję w skórę głowy olejek łopianowy z Green Pharmacy ( z olejkiem z drzewa herbacianego i rozmarynu),
  • po każdym myciu codziennie- wcieram Jantar w skalp,
  • staram się ograniczyć żele drogeryjne (plączą włosy),
  • płukanki ziołowe (pokrzywa, skrzyp).

 Co o nim sądzicie?

Mam zamiar przestrzegać go przez miesiąc, zaczęłam w ostatni poniedziałek, czyli 13 sierpnia powinien pojawić się tutaj post z podsumowaniem tej akcji.


A Wy jak walczycie z wypadającymi włosami? Jak temu zapobiegacie? Każda Wasza sugestia będzie dla mnie bardzo ważna.

Pozdrawiam!


EDIT: Postanowiłam lekko zmodyfikować plan, idąc za Waszymi radami. Jantara będę wcierać codziennie od dzisiaj przez trzy tygodnie, natomiast picie pokrzywy pozostaje bez zmian (dodatkowo po każdym myciu będę stosować płukankę ze skrzypu). Reasumując - kuracja Jantarem - trzy tygodnie, picie pokrzywy - miesiąc. Po tym terminie dam relację i postanowię, co dalej (w zależności od efektów). Reszta pozostaje bez zmian.

Dziękuję za Wasze zaangażowanie i odzew!

piątek, 20 lipca 2012

Rozdanie z Wibo ;)

Hej!

Biorę udział w rozdaniu z Wibo organizowanym przez annawanna.

Do wygrania:


-Tusz z efektem sztucznych rzęs, False lash maximum volume mascara extra black
-Sześć lakierów Special effect cracking coat nr 1, 2, 3, 4, 5, 6
-Cztery lakiery  z serii Express growth nr 390, 344, nr 412 Candy pastel trendy, nr 3 trend nude.
-Lakier extreme nails nr 93
-Utwardzacz do paznokci

Zgłaszać można się tylko do dzisiaj do godziny 23:59.

Zachęcam ;)

Pozdrawiam!


Inspired by places - Tajlandia

Hej!

To jest naprawdę niesamowite, jak ten czas szybko leci -  już piąty tydzień z zabawą Inspired by places. Dzisiaj - Tajlandia.




Zainspirowana kolorami, stworzyłam następujący manicure:




W roli głównej wystąpili:



Pozdrawiam!


czwartek, 19 lipca 2012

CG (cz.4) - stylizacja (na moim przykładzie)

Hej! Ostatnio odkryłam, że moje włosy lubią być traktowane "na bogato" - czyli olej przed myciem i maska po. Wówczas odwdzięczają mi się dość mocnym skrętem, nawet z tyłu głowy ;) Generalnie staram się nie przesadzić, funduję im też zestawy minimum (mycie plus odżywka b/s plus stylizatory), ale czasem aż się proszą o więcej ;)

Generalnie stylizatory to klucz do mojego falolokowego sukcesu - bez nich fale szybko się rozprostowują niestety. Na początku bałam się ich używać - obawiałam się przesadzenia z ich ilością, tłustych i przeciążonych włosów. Okazało się, że niepotrzebnie ;)

Od czego zaczynałam? Od żelu lnianego oczywiście (pisałam o nim tu). Chyba większość falowanych i kręconowłosych d niego zaczyna ;) Byłam zachwycona, włosy falowały się ładnie, ale krótkotrwale, więc szukałam dalej. Poczytałam trochę o żelach drogeryjnych i na pierwszy raz postanowiłam postawić na żel mrożący z Joanny. Efekt był o wiele bardziej trwały, a czas schnięcia - taki sam, jak przy lnianym. Na początku dawałam go malutko, ale z biegiem czasu wcale go sobie nie oszczędzałam i nie oszczędzam nadal (wydajny jest dość - moim przypadku oczywiście). Teraz już mi się właściwie skończył, ale w zapasie mam żel męski Isana z pomarańczowymi paskami. Z moich pierwszych obserwacji wynika, że jest rzadszy, niż mrożący, na razie jeszcze go nie stosowałam.

Po etapie żel lniany + żel mrożący przyszedł etap żel lniany + żel mrożący + pianka. Nie jakaś konkretna, mam Syossa, Taft i Isanę do kręconych (teraz ją zużywam namiętnie, bo daje super efekt). Faloloki są jeszcze bardziej utrwalone, niż po samych żelach, a włosy nie są obciążone, może czasem oklapnięte przy skalpie, ale i na to są sposoby ;) Sama pianka daje również zadowalający mnie efekt, ale utrwalenie jest zdecydowanie krótkotrwałe (jak przy żelu lnianym).

Ostatnio podpatrzyłam również sposób na "przetrzymanie" loków przez noc. To jest chyba rzecz, która wszystkim kręconowłosym najbardziej spędza sen z powiek. Tak więc czeszę włosy w tzw. ananasa (kitka na czubku głowy i włosy delikatnie przypinam spinkami do głowy). Można wiercić się w łóżku, spać w różnych pozycjach, a włosy są ciągle w jednej pozycji, nie trą się o poduszkę, nie odgniatają. Na drugi dzień nie są oczywiście w takiej pięknej kondycji jak zaraz po myciu, ale wyglądają całkiem dobrze i ja jestem zadowolona ;)



Przedstawię Wam teraz krótko opisywane przeze mnie produkty:




ŻEL MROŻĄCY


źródło: superkoszyk.pl

Opis ze strony producenta

Już teraz w zasięgu reki możesz mieć Mrożący żel Styling Effect. Specjalnie dla Ciebie opracowaliśmy recepturę, która pozawala na maksymalnie ekstremalną stylizację Twojej fryzury. Dzięki zastosowaniu żelu otrzymasz:
- megamocne utrwalenie
- długotrwały efekt stylizacyjny

- proste i szybkie wymodelowanie






ŻEL ISANA

źródło: wizaz.pl
Opis z opakowania
Isana żel do stylizacji power nada Twojej fryzurze wyjątkową, elastyczną trwalość - bez sklejania włosów:
- daje się łatwo wyszczotkować bez pozostałości
- sprawia, że włosy wyglądają na mocne
- nie wysusza włosów








źródło: rossnet.pl



PIANKA ISANA DO WŁOSÓW KRĘCONYCH


Opis ze strony Rossmanna
Pianka Isana dzięki pielęgnującym witaminom i filtrom UV sprawia, że loki stają się sprężyste a fryzura pozostaje na długo utrwalona. 





Na koniec jeszcze mała uwaga - żele drogeryjne mogą wysuszać włosy i je plątać. Żeby zapobiec wyszuszeniu kładę najpierw żel lniany :) Z plątaniem chyba nic się nie da zrobić  niestety.


A jak Wy stylizujecie swoje włosy? Może podpatrzę jeszcze coś ciekawego ;)

Pozdrawiam!


wtorek, 17 lipca 2012

Wygładzająca odżywka Isana z olejkiem babassu

źródło: wizaz.pl
Hej!

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją tego małego włosowego cudeńka, które zapewne zna już każda z Was, więc specjalnie przedstawiać go nie trzeba ;) Także od razu przejdę do rzeczy.

Opis ze strony wiza.pl
Odżywcze składniki pielęgnacyjne wzbogacone olejkiem babassu wzmacniają włosy. Długotrwałe wygładzenie i łatwe rozczesywanie kręconych i niesfornych włosów. Wysokiej jakości aktywne substancje ze specjalnym składniekiem zapobiegającym puszeniu się włosów długotrwale wygładzają niesforne i kręcone pasma włosów dodając im elastyczności. Włosy łatwo się rozczesują i nabierają olśniewającego połysku. Miły zapach uprzyjemnia mycie włosów.


Skład


Moja opinia
Uwielbiam tę odżywkę ;) Po prostu. Ma bardzo prosty skład, krótki, bez żadnych ulepszaczy. Włosy są po niej miękkie i delikatne, a skręt podkreślony. Cena - baaaaardzo przystępna, niecałe 6 zł (Rossmann), ale czasami można upolować ją w promocji za nieco ponad 3 zł (wtedy robię malutkie zapasy).
Stosuję ją różnie:
  • zgodnie z jej pierwotnym przeznaczeniem, czyli jako odżywkę na kilka minut po umyciu włosów,
  • jako maskę (około 30-40 minut pod czepek) - w tej wersji sprawdza się u mnie najlepiej
  • do mycia włosów (albo samodzielnie, co mój skalp nie bardzo lubi, albo w metodzie OMO jako pierwsze O)
Wydajność - zależy, jak stosuję odżywkę - jeżeli do mycia, to wydajność jest kiepska (zwłaszcza, jeżeli chcę zmyć nią olej). Jeżeli jako odżywkę/maskę - wydajność wzrasta;) Konsystencja jest w sam raz, dobrze się ją aplikuje, nie spływa z włosów. Problematyczne jest wyciśnięcie z butelki resztki produktu, wtedy trzeba rozciąć opakowanie.

Moja ocena
5/5

Nie pytam, czy znacie - pytam, co o niej sądzicie? ;)

Pozdrawiam!

  

sobota, 14 lipca 2012

Inspired by places - Japonia, vol. 2 ;)

Długo chodził za mną kolejny "japoński" manicure, bo z poprzedniego nie do końca byłam zadowolona. Tak myślałam i myślałam i wymyśliłam - miały być japońskie znaki, a czy udało się - oceńcie same ;)


Lewa ręka
Prawa ręka
Prawa ręka

Specjalnie do tego manicure kupiłam czarny lakier z cienkim pędzelkiem, więc jak się domyślacie już, to jest moje pierwsze tego typu zdobienie :) Jestem praworęczna i o dziwo wydaje mi się, że maziaje robione lewą ręką wyszły mi lepiej - przynajmniej z tych jestem bardziej zadowolona ;)

Pozdrawiam!


piątek, 13 lipca 2012

Odżywka Alterra granat i aloes

źródło: wizaz.pl
Hej!

Oto moja pierwsza recenzja z dogłębna analizą składu, nad którą siedziałam ponad godzinę, mam nadzieję, że wszystko dobrze zanalizowałam (poprawcie mnie proszę, jeśłi dostrzeżecie błąd).

Najpierw opis produktu (ze strony wizaz.pl):

W odżywce zostały wykorzystane wybrane składniki najlepszej jakości. Wysokowartościowa kompozycja roślinna z ekstraktem z aloesu, granatu i kwiatu akacji pielęgnuje, nawilża oraz wzmacnia zmęczone, suche i zniszczone włosy.
Produkt:
- wolny od syntetycznych barwników, aromatów i konserwantów,
- bez silikonów, parafiny i innych produktów naftowych,
- przebadany dermatologicznie,
- wegański.



Skład:



Moja opinia

Ogólnie jestem zadowolona z tej odżywki. Ale po kolei. Konsystencja - dość gęsta, jak maska, bardzo dobrze nakłada się tę odżywkę na włosy, nie spływa. Wydajność - dobra, nie mogłam się doczekać, by ją zużyć, bo chciałam wystawić recenzję, a buteleczka wydawała się nie mieć dna :) Ona sama jest prosta, łatwo się ją trzyma w ręku i wydobywa produkt - również przez fakt, że jest ona zaprojektowana "do góry dnem" i stoi na wieczku. Wszelkiego rodzaju oleje i ekstrakty dość wysoko w składzie, zapachy na samym końcu.

Co do działania - mam po niej rewelacyjny skręt! Stosowałam ją różnie - czasem krótko, jak odżywkę, czasem zostawiałam ją na włosach na dłużej (jak maskę) i w każdej wersji sprawdziła się bardzo dobrze. Czasem kładłam na włosy żel lniany a potem odżywkę, ale efekt był taki sam, jak użycie jej solo. Włosy są miękkie i nawilżone (przez co skręt jest lepszy). Polecam ją do "wersji minimum", czyli umycia włosów i krótkiego odżywiania plus stylizatory.

Zapach - w ogóle mi nie przypasował. No ale nie o zapach tu chodzi, tylko o działanie ;)

Podsumowując - polecam ;) Myślę, że kupię ją kiedyś ponownie (niecałe 10 zł w Rossmannie), ale najpierw muszę wypróbować inne odżywki/maski, które czekają już w kolejce ;) Na pewno niedługo pojawi się recenzja maski z tej serii wraz z porównaniem składu obu specyfików (sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie ;)).

Moja ocena:
5/5

Co sądzicie o tej odżywce? A może polecacie jakąś inną wersję odżywki z Alterry?

Pozdrawiam!

środa, 11 lipca 2012

Ziaja - spray przyspieszający opalanie

źródło: ziaja.p
źródło: cokupic.pl
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić mojego małego przyjaciela, który w zeszłym roku pomógł mi złapać nieliczne promienie słoneczne, na które było wystawione moje ciało :]

Zanim przejdę do historii właściwej, opis ze strony producenta:
Innowacyjny preparat przeznaczony do każdego rodzaju skóry.
Polecany szczególnie przed opalaniem, także w solarium.
 
Działanie
  • Przyspiesza proces opalania się skóry.
  • Doskonale poprawia naturalny koloryt.
  • Lekko natłuszcza i likwiduje uczucie szorstkości naskórka.
  • Zapobiega nadmiernej utracie wody.

Sposób użycia
Preparat nanieść równomiernie na skórę. Stosować przed opalaniem. Pamiętaj, ze w celu zabezpieczenia skóry przed szkodliwym działanie promieniowania UVA i UVB w trakcie opalania należy stosować emulsję o odpowiednim faktorze SPF z serii sopot sun.

Substancje aktywne
WITAMINA E (zwana "witaminą młodości". Neutralizuje wolne rodniki, odpowiedzialne za procesy starzenia się skóry, opóźniając powstawanie zmarszczek. Chroni przed zniszczeniem lipidy naskórka oraz włókna kolagenowe i elastynowe skóry, zapewniając ochronę przed szkodliwym wpływem środowiska. Ma również działanie zmiękczające i wygładzające)
MASŁO KAKAOWE (surowiec izolowany z ziaren drzewa kakaowego Theobroma cacao. Zawiera alkaloidy purynowe, głównie teobrominę oraz olej (około 60% nasyconych kwasów tłuszczowych), garbniki i sole mineralne (przede wszystkim magnez). Wykazuje wysoką biozgodność ze skórą. Przyspiesza proces opalania, doskonale poprawia koloryt skóry. Posiada skuteczne właściwości ochronne przed promieniowaniem UVB. Zapobiega nadmiernemu wysuszaniu naskórka)
Moja opinia
Jak widać na zdjęciach powyżej, kosmetyk można dostać w dwóch wersjach - ja mam tę wersję po lewej. Kupiłam ten spray tak naprawdę przez przypadek, jako że miałam wcześniej bardzo pozytywne uczucia co do Ziaji, no i skusiła mnie oczywiście seria - kakaowa ;) Nabyłam go za niecałe 10 zł, nie pamiętam gdzie, aczkolwiek kupując kosmetyki w różnych drogeriach zauważyłam, że absolutnie nie ma problemu z jego dostępnością. 
Zapach absolutnie mnie nie zawiódł - jest przepiękny, chyba najlepszy z całej kakaowej serii ;)
Konsystencja jest płynna, spryskiwacz jest dobry, równomiernie rozprowadza preparat na skórze. Pozostawia po sobie tłusty film, dlatego na początku trzeba uważać, bo może potłuścić ubranie, jednak po godzinie film znika.
Przejdę teraz do efektów stosowania tego spray'u, czyli historii właściwej ;)
Używałam go w zeszłym roku nad naszym morzem. Wiadomo - pogoda bardzo w kratkę, ostatecznie opalałam się w dość tępym słońcu dwa dni, po dwie godzinki dziennie. Pierwszego dnia wypsikałam się nim cała, przy czym na całe ciało oprócz nóg, nałożyłam krem ochronny z filtrem nr 6. Dlaczego nie na nogi? Otóż tylko ich nie potrafię nigdy opalić, dlatego wątpiąc w ogóle w działanie tego spray'u stwierdziłam, że moje nogi i tak się nie opalą... I to było bardzo błędne stwierdzenie. Wieczorem okazało się, że cała opaliłam się ładnie i równomiernie na brązowo, z tym że tylko skóra nóg piekła mnie niemiłosiernie i żadne chłodzące balsamy nie pomagały. Miałam nauczkę i następnego dnia zakryłam nogi ręcznikiem i opalałam resztę ciała z przyspieszaczem i filtrem :) Najpierw użyłam przyspieszacza, poczekałam, aż troszkę się wchłonie i na to krem z filtrem. 

Opaleniznę uzyskałam naprawdę ładną, jak na w ogóle nie sprzyjające warunki. Nogi piekły mnie jeszcze kilka dni, natomiast reszta ciała - nie. Uzyskałam piękny brąz w bardzo krótkim czasie. Skóra z nóg zaczęła mi schodzić wcześniej, niż z reszty ciała, ale uwaga - kolor był ciągle taki sam ;)

Dlatego z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że ten spray - przyspiesza proces opalania, przedłuża trwałość opalenizny oraz przyjemnie natłuszcza ;) Na własnej skórze (dosłownie!:)) przekonałam się, że należy go stosować wyłącznie w połączeniu z kremem z filtrem! Inaczej nieprzyjemne wrażenia gwarantowane. 

Moja ocena:
5/5

Stosujecie preparaty przyspieszające opalanie? Co o nich sądzicie?
Pozdrawiam!

wtorek, 10 lipca 2012

Rozdanie u kascysko ;)

Dzisiaj chciałabym Was zachęcić o wzięcia udziału w rozdaniu organizowanym przez kascysko ;)

Trwa ono do 5 sierpnia 2012 roku i można zgarnąć następujące wspaniałości:

  • odlewka Błota algowego Bingo Spa
  • słoiczek korundu kosmetycznego
  • 5 x skompresowana maska bawełniana
  • próbka spiruliny 
  • lakier Essence Be optimistic
  • żel pod prysznic Avon Reflection
  • odżywka do włosów Botanics z proteinami ryżowymi
  • odżywka do włosów Botanics z hibiskusem
  • próbki: podkładu Vichy Dermablend, perfum: Mexx i Puma
  • 3 x pakiecik naklejek na paznokcie
  • francuska glinka czerwona - 100g
  • chabrowe, kwieciste kolczyki 

Pozdrawiam!

poniedziałek, 9 lipca 2012

Olejek pod prysznic z olejkiem arganowym Yves Rocher

źródło: yves-rocher.pl
Nad kupnem tego olejku zastanawiałam się dość długo... Powód? Cena... 29 zł za 200 ml. Na szczęście YR ma wiele promocji i dorwałam go w promocji 2 w cenie 1 na pół z ciocią, czyli w sumie zapłaciłam za niego 14,50 zł.

Co o nim myślę (poza tym, że cena jest zawrotna)? :)

Na początek opis ze strony producenta:

Od niepamiętnych czasów, Marokanki znają sekretny sposób pozyskiwania oleju arganowego. Jego tysiące zalet sprawiły, że został on nazwany „ Marokańskim złotem”.

Wzbogacony w olejek arganowy z upraw ekologicznych, olejek pod prysznic o aksamitnej konsystencji zamienia się na skórze w delikatne musujące mleczko. Odżywia skórę podczas kąpieli.

Skóra jest odżywiona, aksamitna w dotyku.



Co o nim myślę?
Bardzo przyjemny kosmetyk, ale niestety w regularnej cenie zupełnie dla mnie niedostępny. Rozumiem, że olejek arganowy ma swoją cenę, jest wyrabiany tylko w jednym miejscu na świecie i że jest wymieniony wysoko w składzie (na drugim miejscu), ale nie wiem, czy przy kolejnej okazji go kupię.

Generalnie - bardzo dobrze nawilża, naprawdę. Skóra po kąpieli z jego użyciem jest gładka, aksamitna, taka delikatna, aż chce się ją ciągle dotykać. Nie stosuję po tym olejku żadnego balsamu ani innego olejku do nawilżenia skóry - ten przedstawiany tutaj radzi sobie z tym rewelacyjnie.

Pieni się dobrze, nie ma problemu z jego rozprowadzeniem po ciele. Konsystencja żelu, ale niezbyt gęsta, taka w sam raz - łatwo wydobyć produkt z buteleczki. Jeżeli chodzi o samą butelkę - prosta, wygodna w użyciu.

Zapach! Zapach jest obłędny! I utrzymuje się na skórze długi czas po kąpieli.

Podsumowując, moja ocena
4/5

Znacie ten olejek? Co o nim sądzicie?

Pozdrawiam!

niedziela, 8 lipca 2012

Inspired by places - Japonia

Dzisiaj kolejny manicure z cyklu Inspired by places. Tym razem Japonia - kraj, który niezmiernie mnie fascynuje i zachwyca. Gdy tylko mam możliwość, czytam książki opisujące japońską kulturę. Japończycy nie przestaną mnie chyba zadziwiać nigdy. Ostatnio trafiłam na dokument traktujący o ich życiu seksualnym. Mimo że główny bohater miał żonę, którą bardzo kochał, nie chciało mu się (sic!) zabiegać o jej względy, by spełniać z nią "małżeński obowiązek", dlatego po pracy chodził do domów uciech, gdzie za pieniądze wszystkie jego zachcianki były spełniane. Z żoną było zbyt dużo zachodu, trzeba było ją adorować, prawic komplementy, nie daj Boże wykazać jakąś inicjatywę, a z prostytutką było o wiele prościej... Tak, jak wspomniałam, nigdy nie przestaną mnie zadziwiać ;)

Przy szukaniu inspiracji jak zwykle przydatny okazał się Wujek Google:







I oto mój manicure inspirowany Japonią:






A w rolach głównych:



Chodzi za mną jeszcze jeden "japoński" manicure... Zobaczymy ;]

Pozdrawiam!


środa, 4 lipca 2012

Inspired by places - Nowa Zelandia

Dzisiaj kolejny post z cyklu Inspired by places, tym razem Nowa Zelandia.





Zainspirowałam się następującymi kolorami:








I stworzyłam taki oto manicure:







Nie jestem z niego do końca zadowolona, taśma zupełnie nie chciała ze mną współpracować (poszarpane brzegi), ale to był dopiero mój pierwszy "taśmowy" raz, więc mam nadzieję, że z każdym następnym razem będzie lepiej ;) Ta zabawa motywuje mnie do coraz to nowych eksperymentów ;)

Pozdrawiam (już zupełnie wakacyjnie - dzisiaj się dowiedziałam, że sesję mam już całkowicie za sobą, bez kampanii wrześniowej)!


PS W przyszłym tygodniu dodam zdjęcie użytych lakierów, gdyż teraz nie miałam możliwości, by je zrobić.


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety

aktualizacja dlugości (1) Alterra (9) analiza składu (3) Babydream (3) Baltic Sand (1) Be Beauty (2) bebeauty (1) Bell (1) Bielenda (1) Biovax (5) blogi kręconowłosych (1) Cassia (2) cellulit (1) CG (5) chusteczki do demakijażu (1) Cleanic (3) color mania (1) cynk (1) czytelnicze podsumowanie miesiąca (7) demakijaż (3) dor (1) dzikie wyzwanie (4) ecotools (1) Facelle (1) fennel (1) film (1) Firmoo (1) FLOS-LEK (2) glinka biała (1) Gloria (1) Golden Rose (1) Google (2) gradient manicure (2) granat i aloes (2) Green Pharmacy (1) Happy per aqua (1) haul (3) inspiracje (4) Inspired by places (8) Intouchables (1) Isana z babassu (3) Jantar (2) jedwab (1) Joanna (4) Joanna Naturia (2) Kallos Latte (1) krem (1) krem brązujący (1) krem do rąk (3) krem do twarzy (1) krem na dzień (1) kryzys (1) lakier do paznokci (22) lakier piaskowy (1) Liebster Blog (1) Lovely (2) makijaż (1) manicure (5) masaże (1) maseczka (1) maseczka sandałowa (1) maska (7) masło kakaowe (1) MIYO (1) mleczko samoopalające (1) moje włosy w pigułce (1) odżwyka (3) oferta Biedronka (1) olej (2) olejek pod prysznic (1) olejki (1) opolskie spotkanie bloggerek kosmetycznych (2) paznokcie (2) peeling (1) peeling kawowy (1) petycja (1) pianka do włosów (1) pielęgnacja włosów (18) Piękno dla rodziny (1) płukanka (1) pomadki (1) recenzja (20) ręcznikowanie (1) Rossman (1) scrub do ciała (1) seriale (1) serum A+E (1) spirulina (1) spray przyspieszający opalanie (1) spray YR (1) stylizacja (3) SunOzon (1) szampon (3) ślubne inspiracje - fryzury (1) tag (5) tonik (1) trendy w urodzie (1) tusz do rzęs (1) Vichy (1) Wibo (8) włosowe podsumowanie (17) włosy (1) woda kolońska (1) woda perfumowana (1) wypadanie włosów (3) Yves Rocher (13) zabezpieczanie (1) Zainspiruj się naturą (6) zakątek czytelniczy (1) Ziaja (4) ZSK (1) żel do włosów (1) żel lniany (3) żel mrożący (2)